Ten tytuł tak naprawdę ma 14 lat, a teraz można go kupić w odświeżonej, unowocześnionej wersji. I tu deweloperzy spisali się bardzo dobrze, bo nie chodzi tylko o grafikę, ale nasz bohater - Mickey - pewnie się domyśliliście, ma nieco więcej ruchów niż w oryginale, lepiej i sprawniej się nim kieruje, kamera także działa zgodnie ze współczesnymi standardami. Mamy tu do czynienia z trójwymiarową platformówką, która pozwala nam przemierzyć światy wykreowane przez twórcę animowanego imperium, Walta Disneya. Choć chodzi o te animacje, które już dawno wypadły z obiegu i mało kto o nich pamięta.
Umiejętności Mickey'ego wpisują się w całą poetykę gry, bo podstawowym narzędziem jest pędzel, którym może malować albo wymazywać farby z poszczególnych elementów, co sprawia, że niektóre obiekty zaczynają działać, inne przestają. Ciekawy mechanizm, do tego wykonany również bardzo bajkowo, samo malowanie i wymazywanie sprawia dużo radości, takiej satysfakcji, jak faktycznie wypełnianie konturów jakąś farbą. Pędzel służy też do walki z przeciwnikami i nie trzeba ich wymazywać, można ich - również za pomocą pędzla - przekabacić na własną stronę.
Mocną stroną produkcji jest grafika, z jednej strony bajkowa, z drugiej - mroczna, chwilami groteskowa, powykrzywiana, taka nieco oniryczna. I chociaż spodobała mi się, to jest tu jeden zgrzyt, bo starszym może faktycznie przypaść do gustu, młodsi, widziałem na własne oczy, mogą się wystraszyć. Tak, czy inaczej na pewno nie jest przesłodzona, raczej takie klimaty mroczniejszej Alicji w Krainie Czarów. Są też filmy przerywnikowe, już bardziej w klimacie kredki i ołówka, też bardzo przyjemne dla oka. Dźwiękowo Mickey daje radę, główny bohater piszczy jak należy, muzyka dopasowana do okoliczności, choć też niekiedy może być dla młodszego odbiorcy nieco niepokojąca.
W rozgrywce trudno się do czegoś przyczepić, poszczególne etapy są ciekawie zaprojektowane, dużo skakania, kombinowania z malowaniem, uruchamianiem różnych mechanizmów, do tego trochę walki. Łatwizna. No dobra, powiedziałem, że trudno się do czegoś przyczepić, a nie, że się nie przyczepię. Bo o ile to wszystko wykonuje się całkiem przyjemnie, o tyle dla pacjenta oddziału geriatrycznego część rzeczy po prostu będzie zbyt prosta, a dla malucha może okazać się zbyt trudna. Choć rozwiązaniem jest oczywiście wspólna gra z bąblem, co gorąco polecam. I w ogóle polecam 7,5/10.