Bo to nie będzie długa recenzja ponieważ Zakon Olbrzymów to tez krótki dodatek i to jego największa wada, to raptem kilka godzin jest. Podejrzewam, że tacy wprawieni gracze nie napinając się zbytnio, ale jednocześnie nie odpuszczając dodatkowego zwiedzania, to może będą potrzebować czterech godzin na ukończenie tego wątku.
Żeby rozpocząć nową zabawę trzeba wpierw uporać się z kawałkiem fabuły w Watykanie z podstawki, później gra ciska nas w kanały i różne inne zakamarki, co też przeciętnie mnie przekonuje, bo wolę prawdę mówiąc, jeśli dana produkcja proponuje bardziej urozmaicone lokacje, a właśnie otwarta przestrzeń pozwala na wprowadzenie różnorodności. Choć tak, wiem, generalnie takie przygodówki, jak i sam Indiana Jones, mogą kojarzyć się z jakimiś lochami czy ciasnotami starożytnymi. Choć tu faktycznie jest co do zasady trochę mało urozmaicenia, jakby deweloperzy się uparli, że to MUSI być krótka przygoda. Czego efektem jest wrażenie, że wszystko jest zrobione na kolanie i ściśnięte do jak najmniejszych rozmiarów za sprawą tanich sztuczek, jak na przykład lokowanie dużych fragmentów opowieści w znajdowanych po drodze notatkach, wiecie - "Nie ma tego w grze, ale to sobie doczytacie". W tych lochach to ślepy zaułek.
Zagadki natomiast to już liga wyżej, trzymają poziom wersji podstawowej, a może nawet i są ciut lepsze. No i to mimo wszystko wciąż klimat Indiany Jonesa i Wielkiego Kręgu, tylko taki z dużo mniejszym rozmachem. Trochę szkoda.
Z drugiej strony to wciąż Indiana Jones w niezłej formie - klimatycznie i graficznie a to są na pewno plusy na kredyt wypracowany przez podstawową wersję. Za to - szóstka.