Prorosyjscy separatyści planują użyć porwanych międzynarodowych obserwatorów jako "żywych tarcz" - twierdzi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Jak podaje TVN24, według SBU obserwatorzy są teraz przetrzymywani w nieludzkich warunkach, a jeden z nich wymaga pomocy lekarza.
Bezczynność zarzucił polskiemu rządowi prezes PiS. Według Jarosława Kaczyńskiego, premier i ministrowie nie zrobili nic, by doprowadzić do uwolnienia Polaka, w przeciwieństwie do Niemiec czy Szwecji, które bronią swych obywateli. Te państwa, jak tłumaczył Kaczyński, są w kontakcie z władzami Ukrainy.
- To nieprawda, że rząd nic nie robi - odpowiedział resort spraw zagranicznych. Rzecznik ministerstwa zapewnił, że dyplomacja podejmuje wszelkie możliwe działania, ale ich nagłaśnianie nie jest wskazane.
W sobotę ok. 19 MON i MSZ wydały wspólne oświadczenie, w którym potępiły porwanie i wezwały prorosyjskich separatystów do uwolnienia Polaka i pozostałych zakładników.
W piątek w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy napastnicy uprowadzili autobus z kilkunastoma osobami. Wśród obserwatorów są m.in. Niemcy, Polak, Czech i ukraińscy wojskowi. Przywódca bojowników oskarżył ich o szpiegostwo.
Na wschodzie Ukrainy od tygodnia trwa antyterrorystyczna akcja przeciwko prorosyjskim separatystom, którzy chcą, by te tereny przyłączyć do Rosji.
Tak było na Krymie. Po referendum prezydent federacji Władimir Putin anektował półwysep.