Migranci podzielili między sobą grecką wyspę Chios. Stała się ona także głównym miejscem, do którego przybijają łodzie wypływające z Turcji. Policja na Chios obawia się, że w każdej chwili może dojść tam do poważnych starć.
Władze w Atenach przyznają, że sytuacja na Chios jest poważna i tłumaczą, iż brakuje miejsc w lokalnych posterunkach policji dla osób, które stwarzają problemy. Na wyspie utknęło około 800 Syryjczyków, którzy zgłaszają, że są atakowani przez migrantów z innych krajów, głównie Afgańczyków. Kilka dni temu jeden z Syryjczyków został raniony nożem.
Mieszkańcy Chios skarżą się, że młodzi migranci zaczepiają miejscowe dziewczyny, co także doprowadza do różnych incydentów. Policjanci są poważnie zaniepokojeni eskalacją napięć na Chios. Nie mogą też kontrolować sytuacji w obozie dla migrantów Suda, którym zajmują się głównie pozarządowe organizacje i gdzie od miesięcy przebywają setki młodocianych Marokańczyków i Algierczyków.