"Marsz Dla Życia i Rodziny" przeszedł w niedzielę ulicami Słupska. W manifestacji, organizowanej w ponad stu miastach w całym kraju, wzięło udział blisko tysiąc osób.
Uczestnicy marszu, ze śpiewem na ustach, wymachując kolorowymi transparentami i flagami przekonywali, że trzeba walczyć o życie: od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
- Wartości rodzinne są dla nas ważne i warto dawać temu świadectwo. Dzisiaj jest bardziej festynowo, wesoło i kolorowo, natomiast życie potem weryfikuje te różne postawy. Myślę jednak, że to jest dobry sposób pokazania tego, po której stronie jesteśmy - mówili uczestnicy.
Choć marsz jak co roku miał swój wymiar religijny, to jak mówi dr Joanna Kasperek, jedna z organizatorek, ważny jest też wymiar społeczny.
- Od początku pragnęliśmy, by marsz miał wymiar społeczny. To że dzieje się to przy kościele wynika z tego, że kościół promuje te same wartości. Natomiast chcieliśmy, by w naszym marszu szli również ateiści, którzy opowiadają się za życiem i rodziną. Kilku znam osobiście - dodaje dr Kasperek.
Marsz Dla Życia i Rodziny odbył się po raz siódmy. Jego inicjatorem od początku jest Fundacja Przyjaciele Życia.
- Wartości rodzinne są dla nas ważne i warto dawać temu świadectwo. Dzisiaj jest bardziej festynowo, wesoło i kolorowo, natomiast życie potem weryfikuje te różne postawy. Myślę jednak, że to jest dobry sposób pokazania tego, po której stronie jesteśmy - mówili uczestnicy.
Choć marsz jak co roku miał swój wymiar religijny, to jak mówi dr Joanna Kasperek, jedna z organizatorek, ważny jest też wymiar społeczny.
- Od początku pragnęliśmy, by marsz miał wymiar społeczny. To że dzieje się to przy kościele wynika z tego, że kościół promuje te same wartości. Natomiast chcieliśmy, by w naszym marszu szli również ateiści, którzy opowiadają się za życiem i rodziną. Kilku znam osobiście - dodaje dr Kasperek.
Marsz Dla Życia i Rodziny odbył się po raz siódmy. Jego inicjatorem od początku jest Fundacja Przyjaciele Życia.