Akcja usuwania zniszczonych elementów katedralnej wieży w Gorzowie Wielkopolskim została przerwana późnym wieczorem.
- Ten element akcji jest najtrudniejszy - mówi rzecznik prasowy lubuskiej straży pożarnej, Dariusz Szymura. - Wymaga użycia dwóch dźwigów. W jednym z nich mają być ratownicy, a w drugim pojemnik na demontowane elementy. Taka organizacja pracy pozwoliłaby na znaczne przyspieszenie prac.
- Konieczna będzie wymiana poszycia kopuły wieży kościoła - mówi proboszcz parafii katedralnej w Gorzowie Wielkopolskim. Po dogaszeniu ognia można było dokonać wstępnych oględzin. Ksiądz Zbigniew Kobus mówi, że widok był przerażający.
- Płomienie strawiły górne części wieży katedralnej. Poszycie dachowe wymaga wymiany, bo chociaż zewnętrznie jest pokryte blachą, to wewnątrz były drewniane konstrukcje - mówi ks. Kobus.
Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną pożaru. Pojawiają się podejrzenia dotyczące sprzętu przechowywanego w wieży. Były tu m.in. urządzenia dwóch sieci telefonii komórkowej. Proboszcz zastrzega, że wszystko było odpowiednio zabezpieczone.
- Urządzenia funkcjonowały od kilku lat. Jestem niespełna pięć lat proboszczem i zastałem ten stan rzeczy. Były zgody konserwatora na lokalizację tych urządzeń i wszystko funkcjonowało do tej pory - podkreśla ks. Kobus.
Pożar w katedrze wybuchł w sobotę wczesnym wieczorem. Strażacy walczyli z ogniem kilkanaście godzin. Udało się nie dopuścić do zawalenia wieży.
W poniedziałek prokuratura rozpocznie postępowanie w sprawie przyczyn pożaru gorzowskiej katedry.