Brytyjski rząd zamawia kompleksowe opracowanie dotyczące imigracji. Niezależni eksperci mają opisać rolę, jaką Polacy, Francuzi czy Pakistańczycy odgrywają dziś w brytyjskiej gospodarce i zastanowić się, jak powinien wyglądać system imigracji po Brexicie.
Kolejną kwestią jest ustalenie, w których regionach kraju i w jakich sektorach gospodarki przedsiębiorcy najbardziej odczuliby zmniejszający się napływ rąk do pracy. - Nie chcemy nagłego, brexitowego załamania - zapewnia dziś w "Financial Timesie" Amber Rudd, szefowa MSW dodając, że kraj nadal "pragnie przyciągać zdolnych ludzi z całego świata". Jej podwładny, sekretarz stanu Brandon Lewis, mówił w BBC, że zasada wolnego przepływu ludzi przestanie obowiązywać, gdy Wielka Brytania opuści Unię, co planowane jest na rok 2019. Lewis podkreślał, że wtedy "wejdzie w życie będzie nowy system imigracyjny".
Amber Rudd zastrzega, że możliwy jest okres przejściowy. Wcześniej w mediach brytyjskich pojawiły się spekulacje, że jakaś forma wolnego przepływu siły roboczej - już na podstawie brytyjskich przepisów - mógłby potrwać nawet kilka lat.
CBI - związek brytyjskich przedsiębiorców - przyjął pomysł opracowania analizy ciepło. Jego przedstawiciele podkreślili jednak, że analiza - przygotowywana przez Migration Advisory Committee - to tylko pierwszy krok. Brytyjski biznes od dawna wysyła sygnały, iż oczekuje od rządu, aby ten dążył do jak najszybszego zakończenia związanego z Brexitem okresu niepewności.
Opozycja tymczasem narzeka, że rezultaty poznamy na ledwie kilka miesięcy przed datą planowego wyjścia z Unii. Partia Pracy obawia się, że rządowi nie wystarczy czasu na dogłębne przeanalizowanie wniosków z raportu i wprowadzenie w życie jego zaleceń.