Słowa ambasador Izraela w Polsce podczas obchodów 50. rocznicy Marca'68 były mało przemyślane i niepotrzebne - uważa wicepremier Jarosław Gowin. Anna Azari powiedziała m.in., że wyrzucenie Żydów z Polski było rozkazem całkowicie moralnie nielegalnym i że przez długi czas nie mogła zrozumieć jak mogło do tego dojść.
Jarosław Gowin powiedział w TVP Info, że słowa ambasador "dolewają oliwy do ognia" w dobie sporu z Izraelem o nowelizację ustawy o IPN. - Skala antypolonizmu, który ujawnił się przy okazji całego tego zamieszania wokół ustawy o IPN-ie jest bez porównania większa w środowiskach żydowskich niż skala antysemityzmu w Polsce - mówił Gowin.
Wicepremier dodał, że mówi o tym "nie po to, żeby ten antysemityzm w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać, bo ci, którzy dzisiaj głoszą hasła antysemickie sprzeniewierzają się zasadom moralnym". Podkreślił, że antysemityzm, podobnie jak antypolonizm, jest formą rasizmu. Jarosław Gowin powiedział też, że głosiciele haseł antysemickich są "pożytecznymi idiotami, to znaczy służą wrogom Polski i dają argumenty tym, którzy chcą zohydzić wizerunek Polski na świecie" - podkreślał.
Nowelizacja ustawy o IPN, która weszła w życie 1 marca stanowi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne może podlegać karze więzienia. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Przepisy nie dotyczą badań naukowych ani działalności artystycznej.
6 lutego prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN, a następnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.