To czy pasażerowie mają założone maski w metrze, autobusach i tramwajach sprawdzać mają od soboty, między innymi policjanci.
Należący do SPD Burmistrz Berlina Michael Mueller ogłosił w tym tygodniu, że brak maseczki będzie karany mandatem od 50 do 500 euro. Okazuje się jednak, że może być potężny problem z wyegzekwowaniem kar.
Służby powinny karać od soboty, tymczasem policjanci federalni, którzy kontrolują pociągi, raczej tego robić nie będą. Tak wynika z rozmowy berlińskiej gazety B.Z z rzecznikiem policji Jensem Schobranskim.
Dodatkowy chaos powoduje fakt, że zarządzenie burmistrza obowiązywać będzie tylko w granicach administracyjnych Berlina. Wprawdzie w otaczającej stolicę Niemiec Brandenburgii również jest obowiązek zasłaniania ust i nosa, ale tam za nieposiadanie maseczki kary nie są wymierzane.