O północy we Francji zakończy się kampania prezydencka. W sobotę będzie obowiązywała cisza wyborcza przed niedzielnym głosowaniem.
Najwięcej wyborców - około 26 procent - chce głosować na Emmanuela Macrona. Według eksperta Kantar Public, szef państwa zyskał poparcie społeczne podczas pandemii. - Niewątpliwie poprawił swój wizerunek zarządzając kryzysem sanitarnym - a przede wszystkim jego konsekwencjami gospodarczymi - stwierdził Emmanuel Riviere.
Marine Le Pen zajmuje drugie miejsce w sondażach, z 23-procentowym wynikiem. - Marine Le Pen ma dziś większe szanse na zwycięstwo, ponieważ przeprowadziła kampanię bardzo sprawnie i w stosunkowo łagodnym tonie. Jest coraz mniej postrzegana jako przedstawicielka skrajnej prawicy - zauważył ekspert pracowni Kantar Public.
Rozmówca Polskiego Radia tłumaczył, że na początku kampanii debatowano na temat imigracji, ochrony środowiska i zdrowia. W marcu uwaga Francuzów skupiła się na wojnie na Ukrainie. - Ten temat wzbudza coraz mniejsze zainteresowanie, w przeciwieństwie do kwestii związanych z konsekwencjami konfliktu - czyli wzrostem cen energii, surowców i żywności - zaznaczył ekspert.
Emmanuel Riviere stwierdził również, że wynik głosowania będzie zależał od frekwencji wyborczej, która może osiągnąć rekordowo niski poziom. Wynik wyborów jest niepewny. Nasze dane wskazują, że frekwencja wyniesie mniej więcej 70 procent. To poniżej najgorszego wyniku odnotowanego podczas wyborów prezydenckich w 2002 roku - podkreślił ekspert.
Niespodzianką może być wynik lidera skrajnej lewicy Jean-Luca Mélenchona, który zajmuje trzecie miejsce w sondażach z 17-procentowym wynikiem.