We Francji dziś czwarta - od początku roku - runda protestów przeciwko reformie emerytalnej.
W odróżnieniu od poprzednich protestów ze stycznia, ten dzisiejszy odbywa się bez strajków, aby umożliwić Francuzom wyjazdy na rozpoczynające się w niektórych regionach zimowe ferie.
W około 240 miastach, między innymi w Paryżu, planowane są natomiast wiece protestacyjne. Władze spodziewają się około 800 tysięcy demonstrantów w całym kraju.
"Wiem, że mogę liczyć na ducha odpowiedzialności organizatorów, aby protesty i różnice zdań mogły być wyrażone, ale w sposób spokojny" - powiedział w czwartek prezydent Emmanuel Macron, apelując o nieblokowanie kraju.
Tymczasem związkowcy coraz otwarciej mówią o rozpoczęciu bezterminowych strajków na początku marca. "To największe protesty od końca lat 90, ale gdy słuchamy wypowiedzi członków rządu, mamy wrażenie, że to wszystko nie istnieje" - tłumaczył w wywiadzie dla stacji FranceInfo szef centrali CFDT Laurent Berger.
Obecnie reforma emerytalna jest debatowana w niższej izbie parlamentu. W marcu ma trafić do senatu.