We Francji w 230 miastach odbywają się demonstracje związków zawodowych przeciwko reformie, która ma podwyższyć wiek emerytalny. To siódma fala protestów w tej sprawie od początku roku. W całym kraju odbywają się też strajki.
Po ostatnich protestach związkowcy napisali list do prezydenta Republiki, prosząc go o spotkanie. Emmanuel Macron odmówił, tłumacząc, że obecnie ustawą zajmuje się parlament, a nie Pałac Elizejski. Powtórzył, że nie ugnie się pod presją ulicy, ponieważ w jego ocenie zmiany są konieczne, aby utrzymać wypłacalność systemu emerytalnego.
„Prezydent nie odpowiedział nam, że drzwi są otwarte, ale że możemy iść do diabła” - stwierdził jeden z liderów protestów, szef lewicowej centrali CGT Philippe Martinez. Teraz związkowcy apelują o ogłoszenie referendum. „Jeśli prezydent jest tak pewny siebie, niech pozwoli Francuzom wypowiedzieć się na ten temat” - powiedział Martinez.
Centrale wzywają do podtrzymania presji na rząd. Od wtorku trwają bezterminowe strajki w sektorach energii i transportu. Kolejne demonstracje planowane są na 15 i 16 marca.