Najczęściej, poszczególne ekrany stanowią osobne łamigłówki do pokonania. W niektórych miejscach należy skradać się na palcach, aby nie obudzić śpiącego strażnika. Można też namówić innych niewolników w fabryce, aby podążali za nami. Wtedy jednak stopień trudności rośnie. Bo trzeba zadbać o życie naszego bohatera i jego kolegów, którzy ślepo za nim podążają i bardzo łatwo wpadają w różnego rodzaju pułapki. Abe potrafi także opanować umysły niektórych postaci i w ten sposób nakłonić je do wykonania jakiegoś ruchu - na przykład pociągnięcia za dźwignię.
Generalnie w grze jest przemoc, ale tylko my możemy być jej ofiarą. Przeciwnicy bardzo chętnie walą do nas z różnego rodzaju dział, a nasza obroną jest jedynie możliwość ukrycia się i działania po cichu. A to sprawia, że Oddworld: Abe's Oddysee New 'n' Tasty staje się jeszcze ciekawszy, ale i bardziej frustrujący.
Osobiście, nie raz miałem chęć wygarnąć do paskudnych stworów z solidnego gnata. Ale wierzcie mi, albo nie - jak nie chcecie - przejście gry bez wymiany ognia czy ciosów sprawia znacznie większą satysfakcję. Tym bardziej, że tu zwoje mózgowe czasem rozgrzewają się do czerwoności.
Wady? Hmmm... Wada tej gry to jednocześnie jej największa zaleta. Chodzi o zagadki. Moim zdaniem, niektóre są zbyt skomplikowane, a poziom trudności rośnie bardzo szybko. Trzeba jednak trochę samozaparcia, aby przebrnąć przez te najtrudniejsze łamigłówki i wyciągnąć z gry jak najwięcej przyjemności.
Największym atutem jest sama postać Abe'a. Zielony koleś wzbudza takie pokłady sympatii, że nawet, kiedy zalewała mnie krew ze złości spowodowanej kolejną porażką, autentycznie nie mogłem odpuścić ze względu na to, jak sympatyczny jest nasz bohater. Całość ładnie opatruje muzyka autorstwa między innymi Elodie Adams.
Ja tę produkcję z całego serca polecam.
[Grę do recenzji dostaliśmy od sklepu internetowego www.gog.com]