Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz
The Legend of Zelda
The Legend of Zelda
Na wstępie, żeby było jasne, zapoczątkowana w roku 1986 seria The Legend of Zelda opowiada o przygodach młodego chłopaka o imieniu Link. Zelda to tytułowa księżniczka, którą oczywiście musi uratować bohater gry.

Produkcja Nintendo znana w Japonii pod tytułem The Hyrule Fantasy: Legend of Zelda, to gra gatunku action-adventure, czyli przygodówka z dużą dawka akcji. Za tą kultową serią stoi legenda japońskiego giganta - Shigeru Miyamoto. Osoba odpowiedzialna za takie hity Nintendo jak Donkey Kong, Mario, Star Fox, czy Pikmin.

Widoczny z lotu ptaka Link wędruje po krainie pełnej lasów i gór, zapuszcza się też w mroczne podziemia. Podstawą - prócz podróżowania - jest walka, a bohater przy pomocy miecza odsyła w wirtualne zaświaty kolejne dziesiątki wrogów.

Od premiery pierwszej części do dziś, czyli na przełomie 31 lat, ukazało się 18 odsłon tej serii. Większość z nich ma już status kultowych. The Legend of Zelda z NES-a jest też pierwszą w historii gier produkcją, która pozwalała na zapisywanie aktualnego stanu gry. Coś, co dzisiaj jest całkowitą normą.
Nie byłoby chodzonych bijatyk, gdyby nie Double Dragon z 1987 roku. Produkcja studia Technos Japan wywarła niebagatelny wpływ na cały gatunek beat'em upów, po latach zyskując status kultowej.

Bohaterowie, bracia Billy i Jimmy Lee, po wojnie nuklearnej wypowiedzieli wojnę nowojorskiemu gangowi "Czarnych Wojowników". W różnych wersjach gry, klan przeciwników nosił nazwę "Wojowników Cienia" lub "Czarnych Wojowników Cienia". Taki urok lat 80. ubiegłego wieku.

Gracze poruszają się w środowisku pseudo 3D. Bić się można przy użyciu pięści, nóg, ale też kijów baseballowych czy noży, które zabiera się wrogom. Wrażenie robi część technik, które jest wykonywane w parze z drugim graczem. Tak, można było grać z kumplem siedzącym na kanapie obok.

Seria doczekała się kilku części, a ostatnia - Double Dragon IV - miała premierę w styczniu 2017 roku na PlayStation 4 i PC. Do tego trzeba dołożyć remake'i, gościnne występy w innych grach, komiksy, animację, mangę czy film pełnometrażowy.

Metroid
Metroid
Metroid to kolejny wielki klasyk ze stajni Nintendo. Platformówkę 2D w roku 1986 stworzyło studio Intelligent Systems, a zagrywać się w nią mogą posiadacze Nintendo Entertainment System czyli po prostu NES-a.

Grę wyróżnia wiele oryginalnych cech - umieszczona w labiryncie nieliniowa rozgrywka, specjalne umiejętności, a co najważniejsze, gracz nie otrzymuje żadnych wskazówek. Prawdziwy wyznacznik trudności produkcji tamtego okresu.

Główną bohaterką Metroida jest łowczyni nagród Samus Aran, ale o tym, że jest kobietą, gracz dowiaduje się na koniec gry. Dzięki umiejętności przemiany w kulę może dostawać się do niedostępnych lokacji, a rozwijana w trakcie zabawy broń pozwala eliminować kosmicznych przeciwników.

Gra jest bardzo trudna, ale dzięki systemowi haseł można kontynuować rozgrywkę od konkretnego momentu. Rozpoczynający serię Metroid sprzedał się w blisko 3 milionach sztuk, a kultowy magazyn Nintendo Power w roku 2006 umieścił go na 11 miejscu zestawienia najlepszych gier wielkiego N w historii.

Punch-Out!!
Punch-Out!!
Kolejnym w dziale "Stare ale jare" automatowym hitem jest legendarny Punch-Out!! Wyprodukowany w 1983 roku przez Nintendo boks chwaliła prasa, zachwycając się świetną grafiką i stylistyką podobną do kreskówek.

Jak to produkcjach sportowych w tamtych czasach bywało, gracz walczył bez możliwości ukończenia gry. Po pokonaniu wszystkich przeciwników zabawa zaczynała się od nowa, a rósł za to stopień trudności.

Utrudnieniem był też nieustająco upływający czas. Jeśli podczas 3-minutowej rundy gracz nie posłał przeciwnika na deski, automatycznie przegrywał. Gdy na ziemi lądowała nasza postać, oponent nas wyśmiewał, a narożnik okrzykiem "Chodź, wstań i walcz!" zachęcał do kontynuowania zabawy.

Gra okazała się wielkim hitem i początkiem serii. Doczekała się wielu reedycji, sequeli i wydań pobocznych, od NES-a, poprzez kieszonkową konsolę Game & Watch, po SNES-a. Główny bohater Punch-Out!! pojawił się też w grze Super Smash Bros. na Nintendo 3DS-a i Wii U.

Fot. Galaxian
Fot. Galaxian
Rok 1979 był przełomowym, jeśli chodzi o rozwój gier wideo. Wtedy to premierę miał Galaxian od japońskiego Namco, tytuł, który jako pierwszy posiadał całą oprawę graficzną w modelu RGB. Czyli w szerokiej palety kolorów.

Galaxian to wariacja wielkiej legendy - Space Invaders . Nowością w stosunku do starszego klasyka było też to, że atakujący z góry ekranu przeciwnicy zmieniali formację i nurkowali.

Prosta strzelanina wyszła na automatach i było jedną z najbardziej piraconych gier początku lat 80. Nielegalne przeróbki płyty głównej wprowadzały wiele zmian, od wyglądu przeciwników po bonusowe plansze.

Galaxian wyszedł na 18 popularnych w tamtych latach platformach, a swoje drugie życie zawdzięcza różnego rodzaju zestawom starszych gier. Ostatnią edycją jest Namco Museum Remix na Nintendo Wii z roku 2009.

F-Zero
F-Zero
Futurystyczne wyścigi, tak rozreklamowane przez serię Wipeout, tak naprawdę miały swój mocny początek wiele lat wcześniej, w roku 1990. Wtedy to na konsoli SNES zadebiutowała gra F-Zero od Nintendo.

Dostępne pojazdy z kosmicznymi prędkościami przemierzały kilkanaście dostępnych tras. Wrażenie robiło zwłaszcza uczucie pseudo 3D, dzięki któremu odcinki prezentowały najwyższy poziom grafiki.

F-Zero uznane jest za jedną z trudniejszych gier, zwłaszcza poziom master, przy którym wielu graczy postarzało się o wiele lat. Mimo to gra zyskała wielką popularność i rozrosła się w serię.

Oryginalne F-Zero zostało ponownie wydane w cyfrowym sklepie Virtual Console na Wii w 2006 roku. Inne części serii pojawiły się na kolejnych sprzętach japońskiego giganta, od Game Boy Advance, poprzez Nintendo 64 i GameCube, na automatach kończąc.
Donkey Kong
Donkey Kong
Rok 1981 to nie tylko narodziny Froggera, premiera Galagi czy Defendera, to przede wszystkim pojawienie się dwóch kultowych już dziś postaci z uniwersum Nintendo - Mario i Donkey Konga.

Co prawda tytuł gry odnosił się do brązowego goryla, ale był on czarnym charakterem, który porwał piękną Lady (później nazywaną Pauline). Główną postacią był stolarz o imieniu Jumpman, który z biegiem lat przebranżowił się na hydraulika i zmienił imię na Mario.

Donkey Kong to pierwszy w historii przypadek gry, bazującej na utartym już dziś schemacie kobiety w tarapatach i bohaterze ruszającym jej na ratunek. A była to bardzo trudna platformówka, podzielona na cztery pełnoekranowe plansze.

Ciekawostką jest fakt, że gra ma 22 poziomy, a ostatni jest nazywany "ekranem śmierci". Jest to po prostu błąd programisty, przez który bohater zawsze ginie po kilku sekundach, co definitywnie kończy zabawę. Mimo to, zarówno Mario jak i Donkey Kong weszli do kanonu kultowych postaci, zwłaszcza włoski hydraulik, który jest doskonale znany na całym świecie.

Sam & Max Hit the Road
Sam & Max Hit the Road
LucasArts na stałe wpisało się w historię gier przygodowych. Jednym z najlepszych ich dzieł jest Sam & Max Hit the Road, pierwsza część serii, bazująca na fantastycznych postaciach wykreowanych przez amerykańskiego rysownika, animatora i projektanta gier Steve'a Purcella.

Sam i Max to para świetnie uzupełniających się detektywów, działająca nie zawsze zgodnie z prawem i w ramach norm społecznych. Całkowite odmienne metody pracy śledczej oraz rewelacyjny sarkastyczny humor na lata stały się wizytówką tej serii. W pierwszej części tej kultowej opowieści należało odnaleźć dwoje uciekinierów z objazdowego cyrku Wielkiej Stopy, ale jak to w grach bywa, intryga zatoczyła znacznie większe kręgi.

Nowością dla przygodówek LucasArts było wprowadzenie w tej grze ikonek czynności oraz wyboru dialogów. Mimo obaw, fani byli zachwyceni. W Sam & Max Hit the Road występuje dwóch głównych bohaterów, ale gracz mógł sterować tylko jednym - psem Samem. Mimo tego zabiegu, obie postacie są równie ważne i znakomicie się uzupełniają.

Ta para bohaterów doczekała się jeszcze jednej gry, 14 lat później przygotowanej w epizodach przez Telltale Games. W Polsce mieliśmy znakomite wydanie pudełkowego sezonu pierwszego, z pełnym dubbingiem. W rolę psa Sama wcielił się Wojciech Mann, a w królika Maxa - Jarosław Boberek. Efekt był powalający.

W roku 1988 wyszła gra Splatterhouse, która od początku wzbudzała sporo kontrowersji. Doszło do tego, że na okładce portu na konsolę TurboGrafx-16 pojawił się komunikat: "Przerażająca tematyka tej gry może być nieodpowiednia dla małych dzieci ... i tchórzy".

Tak, Splatterhouse to przedstawiciel popularnego wtedy gatunku chodzonych bijatyk, choć tutaj połączono to ze slasherem. Na zasadzie idziesz w prawo i wyżynasz wszystko co stanie ci na drodze.

Jako Rick, student parapsychologii, zostajesz uwięziony w pewnej posiadłości. Historia nie tylko nie ma happy endu, ale także i wesołego początku. Po zmartwychwstaniu przy pomocy Maski Terroru, Rick rusza ratować swoją dziewczynę Jennifer, idąc przed siebie i walcząc z hordami wrogów.

Krwawa jatka wypełniona jest inspiracjami. Od szeregu horrorów, po takie klasyki jak "Piątek 13-tego" czy "Martwe Zło". Gra tak spodobała się graczom, że był to początek serii, która skończyła się na razie na wydaniu w roku 2010 reboota jedynki Splatterhouse na PlayStation 3 i Xboksa 360.

20 lutego to ważna data. Właśnie tego dnia w roku 1987 została wydana kultowa strzelanina od Konami - Contra. Gra która podbiła salony gier, a w dalszym czasie opanowała wiele kolejnych platform.

Gracz wciela się w muskularnego komandosa, który rusza w bój z z terrorystami i kosmitami. I nie ma lekko. W roku 2633 na wyspę Galuga niedaleko Nowej Zelandii spada meteoryt. A wraz z nim - w wersji europejskiej gry - najeźdźcy z planety Suna, chcący podbić Ziemię, a pomaga im w tym... grupa terrorystyczna Red Falcon.

Scenariusz jak z kosmosu, ale gra - zwłaszcza wersja na NES-a - podbiła świat i stała sie jedną z najlepiej sprzedających się gier na tę konsolę. Co ciekawe, amerykański portal IGN wrzucił Contrę na listę najtrudniejszych do przejścia tytułów.

Contra została wydana w Japonii, Europie i USA i każdy region doczekał się innej wersji gry. Mimo to tytuł ten okazał się wielkim sukcesem, a porty pojawiły się na blisko 10 platformach. A my świętujemy, bo właśnie teraz Contra obchodzi swoje 30. urodziny. Najlepszego!
9101112131415