Liderzy ukraińskiej opozycji spodziewają się, że prezydent Janukowycz może wprowadzić stan wyjątkowy - tak mówi poseł PiS ze Szczecina Joachim Brudziński, który w niedzielę był w Kijowie.
- Byliśmy przyjęci niezwykle ciepło i życzliwie przez Ukraińców. Tam rozlegały się krzyki: "Polska! Polska! Polacy dziękujemy, że jesteście z nami." Prezes Kaczyński wygłosił wzruszające przemówienie. Jak sądzę, mówił w imieniu wielu milionów Polaków, że nie ma bezpiecznej Unii Europejskiej i Polski bez Ukrainy - opowiada Brudziński i dodaje, że sytuacja w Kijowie jest napięta.
- Mimo apeli zwierzchników Kościołów, mimo apeli liderów opozycji, służby Janukowycza działają siłowo i konfrontacyjnie. Żeby tylko to nie wymknęło się spod kontroli, tego Ukrainie nie życzymy - mówi.
Poseł uważa, że na Ukrainę powinni pojechać także politycy rządzącej Platformy. - Zabrakło tam przedstawicieli polskiego rządu, zabrakło stanowiska prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska, o ministrze spraw zagranicznych nie wspomnę - komentuje.
Na ulice Kijowa wyszły w niedzielę dziesiątki tysięcy ludzi, przed pałacem prezydenckim doszło do brutalnych starć milicji z tłumem. Służby użyły gazu łzawiącego i granatów hukowych przeciwko grupie osób, która próbowała przerwać kordon. Opozycja uważa, że to prowokacja władz, bo manifestacja była pokojowa.
Ukraińcy protestują od 21 listopada. Tego dnia rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do integracji z Unią Europejską.