Ponad trzy tysiące mieszkańców przeszło w poniedziałek ulicami Szczecina w Orszaku Trzech Króli.
Po drodze spotkali się m.in. z diabłami i Herodem. Natomiast młodzież rapowała, zachęcając w ten sposób pozostałych uczestników przemarszu do wspólnego kolędowania.
- Każdego roku przygotowujemy olbrzymią ilość śpiewników, które rozdajemy wśród uczestników po to, aby każdy mógł śpiewać i poczuć niezwykłą atmosferę orszaku - tłumaczył jeden z organizatorów, Daniel Paszun.
Na końcu wszyscy oddali pokłon Narodzonemu Dzieciątku Jezus i wspólnie zaśpiewali kolędy zarówno te tradycyjne, jak i w nowoczesnych aranżacjach.
- Udział w orszaku to swego rodzaju kultywowanie tradycji. Zanim tutaj przyszliśmy wyjaśniliśmy córce o co w tym wszystkim chodzi, że ten dzień nawiązuje do pokłonu mędrców ze Wschodu, którzy przybyli z darami do narodzonego Jezusa - mówili szczecinianie.
6 stycznia chrześcijanie zachodni obchodzą uroczystość Objawienia Pańskiego, która w tradycji nazywana jest świętem Trzech Króli. Metropolita szczecińsko-kamieński, arcybiskup Andrzej Dzięga przypomniał o tym, co w tym dniu jest najważniejsze.
- Nadzieją świata jest Jezus Chrystus. Niech to dzisiejsze świętowanie pokaże, że jako dzieci Boga idziemy przez świat z propozycją dobra, miłości i zgody - podkreślał hierarcha.
U chrześcijan Kościołów wschodnich 6 stycznia to Wigilia Bożego Narodzenia, którą zarówno prawosławni, jak i grekokatolicy obchodzą według kalendarza juliańskiego.
Orszak Trzech Króli przeszedł przez Szczecin po raz czwarty.