Związkowcy ze stoczni Gryfia w Szczecinie mają rację nie zgadzając się na zwolnienia załogi i odesłanie części pracowników do spółek zewnętrznych - tak uważa Robert Stankiewicz, radny Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego.
- Będąc pracownikiem Gryfii, decydowałbym się na strajk. Próba zwolnienia pracowników to najprostszy i najbardziej brutalny sposób restrukturyzacji. Przeraża mnie to, w jakim tempie topnieje załoga stoczni, która jeszcze dwa-trzy lata temu osiągała zyski, a w tej chwili wisi na skraju przepaści - mówił Stankiewicz w "Rozmowach pod krawatem".
Radny dodał, że przed restrukturyzacją firmy zarząd powinien rozmawiać ze związkowcami. - Połączenie Gryfii ze stocznią w Świnoujściu miało wzmocnić ten organizm. Były jednak głosy przeciwne temu twierdzeniu. Być może stoczniowcy, których głosów nie posłuchano, mieli w tym przypadku rację - powiedział Stankiewicz.
We wtorek prezes stoczni Lesław Hnat zapewniał w Radiu Szczecin, że Gryfii nie grozi likwidacja. Jak mówił, restrukturyzację przeprowadza po to, by firma wyszła na prostą.
Załoga się na to nie zgadza. W referendum przeprowadzonym w spółce większość pracowników opowiedziała się za strajkiem, ale decyzja o proteście dotąd nie zapadła.
We wtorek w zakładzie odbyły się negocjacje. Rozmowy nie przyniosły porozumienia. Kolejna próba w poniedziałek.
Morska Stocznia Remontowa Gryfia zakończyła rok z milionowym zyskiem, ale pieniądze nie pochodziły z działalności stoczniowej, a ze sprzedaży gruntów zakładowych.
Posłuchaj "Rozmowy pod krawatem" i zobacz wideo.