Rodzina, przyjaciele, piłkarze oraz kibice pożegnali legendarnego trenera Pogoni Szczecin Włodzimierza Obsta. Na początku ceremonii pogrzebowej, kiedy urna z prochami opuszczała kaplicę, młodzi zawodnicy ustawili szpaler, a później wypuścili granatowo-bordowe balony.
Kondukt pogrzebowy prowadziły sztandary Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej i Pogoni Szczecin. Pochówek odbył się na Cmentarzu Centralnym niedaleko Kwatery Zasłużonych.
- Utkwiło mi w pamięci, jak trener, po swoim wypadku samochodowym, przyjechał na wózku inwalidzkim na mecz Pogoni Szczecin Nowej - wspomina Dariusz Adamczuk, wychowanek Włodzimierza Obsta. - Powiedziałem do Grześka Matlaka, że jak jest już trener, to damy radę. Tak się stało, że jesteśmy w ekstraklasie.
- Mówił do nas smutny synu - przypomina sobie Radosław Majdan. - Do każdego miał takie powiedzenie, ale miał też duże poczucie humoru. Żartowaliśmy, że treningi u trenera Obsta to była szkoła przetrwania. Być może właśnie dlatego mogłem zaistnieć w dorosłym futbolu.
Trenera pożegnało łącznie ponad tysiąc osób. Włodzimierz Obst zmarł po ciężkiej chorobie w ubiegły piątek. Miał 64 lata. Nigdy nie związał się z innym klubem. W 1986 roku już jako trener z drużyną juniorów zdobył mistrzostwo kraju. Obst wychował wiele talentów np. zawodników kadry narodowej Dariusza Adamczuka i Radosława Majdana, Macieja Stolarczyka, Olgierda Moskalewicza i Piotra Celebana. Większość z nich była w środę obecna na pogrzebie.
W ostatnim okresie zajmował się wyszukiwaniem młodych talentów w Akademii Pogoni. Był najdłużej pracującym trenerem w szczecińskim klubie.
- Utkwiło mi w pamięci, jak trener, po swoim wypadku samochodowym, przyjechał na wózku inwalidzkim na mecz Pogoni Szczecin Nowej - wspomina Dariusz Adamczuk, wychowanek Włodzimierza Obsta. - Powiedziałem do Grześka Matlaka, że jak jest już trener, to damy radę. Tak się stało, że jesteśmy w ekstraklasie.
- Mówił do nas smutny synu - przypomina sobie Radosław Majdan. - Do każdego miał takie powiedzenie, ale miał też duże poczucie humoru. Żartowaliśmy, że treningi u trenera Obsta to była szkoła przetrwania. Być może właśnie dlatego mogłem zaistnieć w dorosłym futbolu.
Trenera pożegnało łącznie ponad tysiąc osób. Włodzimierz Obst zmarł po ciężkiej chorobie w ubiegły piątek. Miał 64 lata. Nigdy nie związał się z innym klubem. W 1986 roku już jako trener z drużyną juniorów zdobył mistrzostwo kraju. Obst wychował wiele talentów np. zawodników kadry narodowej Dariusza Adamczuka i Radosława Majdana, Macieja Stolarczyka, Olgierda Moskalewicza i Piotra Celebana. Większość z nich była w środę obecna na pogrzebie.
W ostatnim okresie zajmował się wyszukiwaniem młodych talentów w Akademii Pogoni. Był najdłużej pracującym trenerem w szczecińskim klubie.