Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

Fot. Marzena Dec
Fot. Marzena Dec
Popularna szczecińska pisarka zmarła w niedzielę rano w szpitalu, po ciężkiej chorobie.
Monika Szwaja była autorką 15 książek, przede wszystkim dla kobiet, między innymi: "Klubu mało używanych dziewic", "Zatoki trujących jabłuszek", "Jestem nudziarą". Najnowsza to wydany dwa lata temu "Anioł w kapeluszu".

Była również felietonistką, autorką tekstów piosenek - przede wszystkim szant - jej wielką pasją było żeglarstwo. Przez 40 lat pracowała w telewizji. Jak wspominała niedawno w rozmowie dla Radia Szczecin - zawsze fascynowała ją walka człowieka z przeciwnościami losu.

- Ja nie mogę patrzeć na ludzi, którzy lubią jęczeć, mówią: "znowu w życiu mi nie wyszło", życie jest beznadziejne i tak dalej. Jakoś, nie wiem jakim cudem, ja od urodzenia wiem, że życie jest piękne i świat jest piękny. Mamy go tylko na raz i powinniśmy to doceniać. Powinniśmy zwalczać trudności, żebyśmy jęcząc na swój okropny los, zobaczyli ludzi, którzy nie jęczą, którzy kochają ten świat - mówiła pisarka.

Nigdy nie było wiadomo, co przyjdzie jej do głowy. Zawsze jednak okazywało się, że miała najlepsze pomysły, wspomina przyjaciółka Moniki Szwai i nasza radiowa koleżanka, Katarzyna Wolnik - Sayna.

- Siedziałam tu w radiu na montażu, a Monika zadzwoniła około 22.00 pytając mnie: "Słuchaj, a co ty na to, gdybym ja twojego męża umieściła w wannie?" Potem się okazało, że po prostu pisała kolejny rozdział swojej książki i wpadła na genialny pomysł, że ona musi nas tam umieścić. Ja ją zawsze będę pamiętała z takiego życiowego szaleństwa - mówi Katarzyna Wolnik - Sayna.

Monika pozostawiła po sobie o wiele więcej niż książki, filmy czy felietony - dodaje Agata Rokicka z Radia Szczecin.

- Największym dziełem Moniki Szwai jest jej syn. Bardzo dziękujemy Ci Moniko za wspaniałego kolegę i niezwykle wrażliwego, cudownego realizatora dźwięku radiowego, za Wawrzyńca Szwaję - mówi Agata Rokicka.

Monika Szwaja żeglarską pasję dzieliła z Mirą Urbaniak, z którą występowała w zespole "Stare Dzwonnice". Trudno uwierzyć, że odpłynęła w swój ostatni rejs - mówi o pisarce Mira Urbaniak.

- Odbyła wiele rejsów na Darze Młodzieży, pisała na nim książki - dobrze jej się tam pisało wśród zaprzyjaźnionych ludzi. Odbyłyśmy kilka rejsów ze śmiesznymi przygodami, o których Monika opowiadała ze swadą na spotkaniach autorskich - przypomina Urbaniak.

Była pełna nowych pomysłów i zawsze czegoś ciekawa - tak Monikę Szwaję wspomina jej wieloletni przyjaciel, kapitan Andrzej Mendygrał.

- Ona na przykład bardzo kochała zwierzęta, rośliny też - każdą potrafiła nazwać łacińską nazwą - co mi szalenie imponowało. Pytałem się jej skąd zna te łacińskie nazwy, a ona mi mówiła, że to jakoś "samo z siebie" jej przyszło - mówi kapitan Mendygrał.

Monika Szwaja przez wiele lat była związana także z naszą rozgłośnią. Jej reportaże i dokumenty w ubiegłym miesiącu można było oglądać w studiu koncertowym Radia Szczecin w ramach Szczecin European Film Festival. Otrzymała tytuł Honorowego Ambasadora Szczecina. W grudniu skończyłaby 66 lat.
- Ja nie mogę patrzeć na ludzi, którzy lubią jęczeć, mówią: "znowu w życiu mi nie wyszło", życie jest beznadziejne i tak dalej. Jakoś, nie wiem jakim cudem, ja od urodzenia wiem, że życie jest piękne i świat jest piękny. Mamy go tylko na raz i powinniśmy
- Siedziałam tu w radiu na montażu, a Monika zadzwoniła około 22.00 pytając mnie: "Słuchaj, a co ty na to, gdybym ja twojego męża umieściła w wannie?" Potem się okazało, że po prostu pisała kolejny rozdział swojej książki i wpadła na genialny pomysł, że o
- Największym dziełem Moniki Szwai jest jej syn. Bardzo dziękujemy Ci Moniko za wspaniałego kolegę i niezwykle wrażliwego, cudownego realizatora dźwięku radiowego, za Wawrzyńca Szwaję - mówi Agata Rokicka.
- Odbyła wiele rejsów na Darze Młodzieży, pisała na nim książki - dobrze jej się tam pisało wśród zaprzyjaźnionych ludzi. Odbyłyśmy kilka rejsów ze śmiesznymi przygodami, o których Monika opowiadała ze swadą na spotkaniach autorskich - przypomina Urbaniak
- Ona na przykład bardzo kochała zwierzęta, rośliny też - każdą potrafiła nazwać łacińską nazwą - co mi szalenie imponowało. Pytałem się jej skąd zna te łacińskie nazwy, a ona mi mówiła, że to jakoś "samo z siebie" jej przyszło - mówi kapitan Mendygrał.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty