Lekarze mogą zastrajkować, bo zabraknie na wypłaty, a elektrownia odciąć prąd - m.in. to grozi szpitalowi w Zdunowie, jeśli nie spłaci zaległych faktur - tak uważa dyrektor Tomasz Grodzki.
Jak przekonywał w "Rozmowie pod krawatem" problem mógłby rozwiązać marszałek województwa Olgierd Geblewicz, przekazując pieniądze na bieżące rachunki. Marszałek woli jednak spłacić wcześniej część kredytu. Według Grodzkiego to nie rozwiąże problemu, bo w przeciwieństwie do dostawców, bank nie domaga się pieniędzy teraz.
- Jeżeli pani [zwrócił się do prowadzącej audycję Natalii Skawińskiej gość Radia Szczecin - red.] nie ma na przysłowiowy obiad, to czy spłaca pani niewymagalną ratę za lodówkę - czego nawet bank nie chce i dał temu wyraz na piśmie? - pytał Grodzki.
Zdaniem dyrektora, jeśli udałoby się spłacić bieżące faktury, szpital zyskałby czas na przeprowadzenie audytu i reform.
- Jeżeli nie przekażemy tych 18 milionów na refundację faktur, to nie będziemy mieli na to czasu. Jeśli te pieniądze pójdą do banku, to za dwa miesiące będzie w Zdunowie zagrożenie wypłat, zagrożenie spłaty ZUS i wtedy - jak to młodzież mówi - będzie zadyma na pół Szczecina - stwierdził Tomasz Grodzki.
Z kolei według marszałka, dzięki spłacie części kredytu, zmniejszyłyby się raty i szpital miałby więcej pieniędzy na bieżącą działalność. Pat trwa.
Kłopoty Zdunowa zaczęły się, gdy zbankrutowała firma, która budowała nowe skrzydło. Szpital musiał wydać na inwestycję więcej pieniędzy z własnego budżetu. Dodatkowo, jak wyjaśniał dyrektor, po rozbudowie koszty funkcjonowania wzrosły, a kontrakt z NFZ-em pozostał prawie niezmieniony.
W ramach inwestycji w Zdunowie za 90 milionów złotych wybudowano m.in. nowe skrzydło szpitala. Powstało kilkanaście sal operacyjnych, do których trafił nowoczesny sprzęt potrzebny do skomplikowanych operacji.
- Jeżeli pani [zwrócił się do prowadzącej audycję Natalii Skawińskiej gość Radia Szczecin - red.] nie ma na przysłowiowy obiad, to czy spłaca pani niewymagalną ratę za lodówkę - czego nawet bank nie chce i dał temu wyraz na piśmie? - pytał Grodzki.
Zdaniem dyrektora, jeśli udałoby się spłacić bieżące faktury, szpital zyskałby czas na przeprowadzenie audytu i reform.
- Jeżeli nie przekażemy tych 18 milionów na refundację faktur, to nie będziemy mieli na to czasu. Jeśli te pieniądze pójdą do banku, to za dwa miesiące będzie w Zdunowie zagrożenie wypłat, zagrożenie spłaty ZUS i wtedy - jak to młodzież mówi - będzie zadyma na pół Szczecina - stwierdził Tomasz Grodzki.
Z kolei według marszałka, dzięki spłacie części kredytu, zmniejszyłyby się raty i szpital miałby więcej pieniędzy na bieżącą działalność. Pat trwa.
Kłopoty Zdunowa zaczęły się, gdy zbankrutowała firma, która budowała nowe skrzydło. Szpital musiał wydać na inwestycję więcej pieniędzy z własnego budżetu. Dodatkowo, jak wyjaśniał dyrektor, po rozbudowie koszty funkcjonowania wzrosły, a kontrakt z NFZ-em pozostał prawie niezmieniony.
W ramach inwestycji w Zdunowie za 90 milionów złotych wybudowano m.in. nowe skrzydło szpitala. Powstało kilkanaście sal operacyjnych, do których trafił nowoczesny sprzęt potrzebny do skomplikowanych operacji.