Zamieszanie i wiele niepewności - tak sytuację wokół szczecińskiej spalarni komentują goście "Kawiarenki politycznej". Prezydent Szczecina i prezes Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów studzą nastroje oraz zapewniają, że z działaniem instalacji nie ma problemu.
- Gdyby było tak cudownie i wspaniale, to pewnie nie byłoby tej ciszy. Mielibyśmy wszystkie dokumenty. Nie byłoby w mediach mowy o jakimś problemie. Wręcz odwrotnie, fajerwerki, przecinanie wstęg, wszyscy byśmy tam jeździli - przyznał Tyszler.
Na chaos komunikacyjny wokół spalarni wskazywała także radna Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodnicząca szczecińskiej Rady Miasta Stefania Biernat.
- Przez miesiąc czasu, były wątpliwości, były opowiadane bajki, działa, nie działa. Ludzie nie wiedzieli, co się tam dzieje. Inna odpowiedź czy pytanie była rano, inna wieczorem - powiedziała Biernat.
W ocenie radnego niezrzeszonego i przewodniczącego szczecińskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dawida Krystka, prezydent Piotr Krzystek popełnił błąd milcząc przez miesiąc na temat zakończenia budowy spalarni. Jak mówił, liczy jednak na pozytywne zakończenie sprawy.
- Jeśli pan prezydent twierdzi, że z tą spalarnią jest wszystko w porządku i ufa prezesowi Lachowiczowi, to ja trzymam kciuki, żeby tak było naprawdę. Bo straszna rzecz by się stała, gdyby ta inwestycja nie została ukończona w terminie. Grozi nam zwrot tej dotacji - powiedział Krystek.
Chodzi o unijne dofinansowanie w kwocie ponad 250 milionów złotych. Obecnie - zgodnie z zapewnieniami urzędników - spalarnia jest na etapie odbiorów. Inwestycja jest opóźniona o dwa lata. Jej koszt to około 700 milionów złotych.
Prezydent Szczecina i prezes Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów studzą nastroje oraz zapewniają, że z działaniem instalacji nie ma problemu. Nie wierzy w to radny Platformy Obywatelskiej Łukasz Tyszler. Jak mówił obawia się, że "coś jest na rzeczy".
Na chaos komunikacyjny wokół spalarni wskazywała także radna Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodnicząca szczecińskiej Rady Miasta Stefania Biernat.