Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
Reklama
Zobacz
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

Począwszy od 10 października (sobota) zostaną wprowadzone w Polsce zasady żółtej strefy, w tym obowiązek noszenia maseczek na całym terytorium. Fot. pixabay.com / geralt (CC0 domena publiczna)
Począwszy od 10 października (sobota) zostaną wprowadzone w Polsce zasady żółtej strefy, w tym obowiązek noszenia maseczek na całym terytorium. Fot. pixabay.com / geralt (CC0 domena publiczna)
Noszenie maseczek na otwartej przestrzeni jest nieuzasadnione - tak w "Rozmowie pod Krawatem" Radia Szczecin mówił rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
Według profesora Bogusława Machalińskiego zbyt częste zakrywanie nosa i ust prowadzi do powikłań zdrowotnych.

- Sportowcy, którzy biegają za chwilę mają zapalenie przedniej części oczodołu, czyraki, Nawet wśród księży to obserwujemy, w zasadzie prawie, że nagminnie. Powietrze z maski uderza w oczy, nie wszyscy to na pewno tolerują, ten dwutlenek węgla i te namnażające się tam bakterie. Mamy badania szwajcarskie, sprzed dwóch tygodni, mówiące o tym, że po dwóch godzinach noszenia bawełnianej czy flizelinowej maski powstaje tam koktajl bakterii, grzybów i pierwotniaków, którymi noszący inhaluje się - tłumaczy Machaliński.

Poza tym, jak dodaje rektor PUM prof. Machaliński, maski chronią tylko częściowo.
Zatrzymują wirusa, który może przenosić się drogą kropelkową, więc ograniczają transmisję powietrzną.
- Mamy badania szwajcarskie, sprzed dwóch tygodni, mówiące o tym, że po dwóch godzinach noszenia bawełnianej czy flizelinowej powstaje tam koktajl bakterii, grzybów i pierwotniaków, którymi noszący inhaluje się - tłumaczy Machaliński.

Dodaj komentarz 2 komentarze

Niech się rektor PUMu wytłumaczy o co mu chodzi, ludzie nie noszą maseczek, pomimo, że od początku jest obowiązek noszenia maseczki jak nie można zachować 1,5m odległości od innych, a na ulicy, na chodnikach na przystankach łażą i mijają się, czasami wręcz przechodzą na odległość przytulenia, osoby zakażone roznoszą wirusa na innych, bo nawet nie mają pojęcia o tym że są chore, więc teraz gdy zacznie się karanie tych co nie dbają o siebie i o zdrowie innych osób nagle larum, że to szkodzi, być może i szkodzi, ale w jakimś stopniu chroni przed zakażeniem, przynajmniej na tyle co zwykły obywatel może się zabezpieczyć, lepsze takie zabezpieczenie niż żadne, a kary powinny być dotkliwe finansowo i nieuchornne, tak samo powinno być karane choćby łamanie przepisów drogowych czy przechodzenie na czerwonym świetle, albo w miejscu niedozwolonym, czy parkowanie w miejscu nie wyznaczonym i nie odpowiednim do tego, powinno być od razu bez dyskusji 500 zł mandatu i budżet udałoby się uratować, że w kilka lat możliwe że nawet byśmy dług publiczny spłącili, ale po co skoro osły od 30 lat niszą ten kraj, nie potrafią poprawnie nawet podstaw prawnych ustalić, bez przerwy rozdają publiczne pieniądze na lewo i prawo, przy okazji sami przy tym biorą ile się tylko da, a później dług rośnie i tacy ludzie bez kompetencji i pomysłu są wybierani i zarządzają krajem jak upadającą firmą, albo jakąś mafią.
Piękne słowa Panie Profesorze. Ale między słowami a rzeczywistością jest ogromna przepaść. O tym co w tej chwili dzieje się na PUM-ie mówią różne środowiska. Nie tylko akademickie. Oczywiście ma Pan w wielu przypadkach rację. Ale wymaganie od studentów i pracowników poświęceń na poziomie takim, jaki Pan im oferuje, to coś nie tak jest. Oczywiście studenci muszą się uczyć praktycznie. Ale dlaczego mają przyjmować pacjentów, skoro nie zapewnia im Pan zabezpieczeń. Jedna maska na dwa tygodnie, którą mają sobie wyparzyć w piekarniku? A gdzie jest wymazobus dla studentów i pewno też dla pracowników, którym Pan się chwalił przyjmując studentów na uczelnię? Dlaczego nic się nie robi w momencie, gdy student czy pracownik jest zarażony? Przecież w wielu zakładach i szpitalach robi się testy pracownikom, gdy któryś ze współpracowników jest zarażony. Na PUMie- uczelni medycznej nie. Studenci, którzy wiadomo, że mieli kontakt z osobami zarażonymi koronawirusem, nadal przyjmują pacjentów. Nie zrobiono im testów, a mają leczyć pacjentów. Współczuję studentom i pacjentom.
Znam też osobę, która pracuje na PUM-ie. W katedrze jest już kilka osób zarażonych. Jeden za drugim, jak klocki domina się zarażają. Testów nikt im nie zrobił. Pracować mają dalej. Część z nich wcale nie jest lekarzami, a wymaga się od nich poświęceń. Oni zachorują? Ci ludzie mają rodziny do których muszą wrócić. Mają stare matki i ojców.
A gdy zrobiło się gorąco Pan wziął urlop. Proszę więc wrócić do pracy. Pójść popracować do katedry mojej znajomej, gdzie kilka osób już leży zarażonych, a reszta czeka na objawy. Potem jeszcze zastąpić studenta w leczeniu chorego. I proszę nie zapomnieć założyć na twarz maskę po wielokrotnym wyprażeniu w piekarniku.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty