Na dziewiczej ścianie, niezdobytego dotąd szczytu chce wytyczyć nowy szlak. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że chodzi o Grenlandię i chce to zrobić samotnie.
Marcin Yeti Tomaszewski - znany na świecie, wspinacz ze Szczecina - bo o nim mowa - ponownie wyrusza na wyprawę. Do stromego urwiska nie można podejść - trzeba tam podpłynąć łodzią. Yeti wypatrzył ścianę podczas swojej poprzedniej wyprawy na Grenlandię - wtedy jednak była to wieloosobowa ekspedycja.
- Pływając tam kilka lat temu wypatrzyłem taką ścianę na horyzoncie. Potem spojrzałem na mapach satelitarnych i stwierdziłem, że wysoko tam nie było, ściana ma około tysiąca metrów i jest bardzo lita. To wielka wyprawa, spotkanie ze samym sobą - w samotności, wielka ściana, przygoda. No to stwierdziłem, że trzeba jechać - mówi rozemocjonowany wspinacz.
Wyprawa to pomysł z ubiegłego roku, plany jednak wówczas pokrzyżowała pandemia.
- Pandemia niestety powstrzymała mnie, ponieważ miejscowa ludność - Inuici, Eskimosi - powiedzieli, że mnie nie przyjmą. Właśnie dlatego, bo boją się zakażenia. Teraz sytuacja się zmieniła - dodaje Tomaszewski.
Yeti wyrusza w połowie lipca.
- Pływając tam kilka lat temu wypatrzyłem taką ścianę na horyzoncie. Potem spojrzałem na mapach satelitarnych i stwierdziłem, że wysoko tam nie było, ściana ma około tysiąca metrów i jest bardzo lita. To wielka wyprawa, spotkanie ze samym sobą - w samotności, wielka ściana, przygoda. No to stwierdziłem, że trzeba jechać - mówi rozemocjonowany wspinacz.
Wyprawa to pomysł z ubiegłego roku, plany jednak wówczas pokrzyżowała pandemia.
- Pandemia niestety powstrzymała mnie, ponieważ miejscowa ludność - Inuici, Eskimosi - powiedzieli, że mnie nie przyjmą. Właśnie dlatego, bo boją się zakażenia. Teraz sytuacja się zmieniła - dodaje Tomaszewski.
Yeti wyrusza w połowie lipca.