"Mamy to" - tak zdobycie skalnego urwiska Grenlandii skomentował dla Radia Szczecin Marcin "Yeti" Tomaszewski. Nikt wcześniej na świecie nie dokonał tego zimą.
Dwa tygodnie zajęło wytyczenie nowego szlaku. A to oznacza dwa tygodnie w zawieszeniu, w namiocie, z przepaścią pod spodem.
Temperatury nie rozpieszczały - przyznaje "Yeti", który wyczynu dokonał z kolegą Pawłem Hałdasiem. Właśnie zeszli ze ściany i są szczęśliwi.
- Cieszymy się bardzo, ale radość przychodzi powoli, wraz z odmarzaniem, bo dostaliśmy mocno w kość. Przed chwilę zjechaliśmy z gór. Temperatury spadały odczuwalnie poniżej 40 stopni, dlatego tę ścianę robiliśmy bardzo długo - ma 700 metrów! Na razie dochodzimy do siebie, powoli do nas to dociera, bo jeszcze parę godzin temu byliśmy w akcji. Jeszcze dzisiaj spaliśmy w ścianie - relacjonował "Yeti".
Kiedy w końcu postawili stopę na płaskiej powierzchni, potrzeby były - nomen omen - przyziemne.
- Dopiero co zjadłem kanapkę z serem, o której marzyłem przez cały tydzień. Wypiliśmy złocisty napój..., pierwsze ciepłe danie, no i telefon z Radia Szczecin - dodał.
Wspinacze wrócą do Szczecina na początku marca.
Temperatury nie rozpieszczały - przyznaje "Yeti", który wyczynu dokonał z kolegą Pawłem Hałdasiem. Właśnie zeszli ze ściany i są szczęśliwi.
- Cieszymy się bardzo, ale radość przychodzi powoli, wraz z odmarzaniem, bo dostaliśmy mocno w kość. Przed chwilę zjechaliśmy z gór. Temperatury spadały odczuwalnie poniżej 40 stopni, dlatego tę ścianę robiliśmy bardzo długo - ma 700 metrów! Na razie dochodzimy do siebie, powoli do nas to dociera, bo jeszcze parę godzin temu byliśmy w akcji. Jeszcze dzisiaj spaliśmy w ścianie - relacjonował "Yeti".
Kiedy w końcu postawili stopę na płaskiej powierzchni, potrzeby były - nomen omen - przyziemne.
- Dopiero co zjadłem kanapkę z serem, o której marzyłem przez cały tydzień. Wypiliśmy złocisty napój..., pierwsze ciepłe danie, no i telefon z Radia Szczecin - dodał.
Wspinacze wrócą do Szczecina na początku marca.