Nadal nie wiadomo, kiedy zostanie ściągnięty z mielizny rosyjski masowiec, który utknął przy wyjściu z Kanału Piastowskiego na Zalew Szczeciński.
- W tej chwili czekamy na informacje od armatora, kiedy i w jaki sposób podejmie akcję odholowania tej jednostki, w dniu zdarzenia, a było to 12 stycznia. Jutro miną dokładnie trzy tygodnie. Taka próba przez armatora została podjęta, jednak była ona nieudana. Statek w tej chwili - i od samego początku tej sytuacji - nie stwarza zagrożenia dla ruchu na torze wodnym Świnoujście-Szczecin, niemniej wprowadziliśmy w tym regionie ruch jednokierunkowy - dodaje Wieczorek.
Prawdopodobną przyczyną zdarzenia była awaria steru. Sprawą zajmuje się Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich - mówi przewodniczący komisji Tadeusz Wojtasik.
- W dniu 12 stycznia, zostaliśmy powiadomieni prze służbę dyżurną kapitana Portu Szczecin o wejściu na mieliznę statku w drodze do Szczecina. Po wyjściu z kanału ze Świnoujścia, po wyjściu z pierwszej torowej, statek zszedł z toru i utknął na mieliźnie. Sprawa jest badana przez Państwową Komisję Badania Wypadków Morskich - tłumaczy Wojtasik.
Statek wiózł do Szczecina elementy stalowe. To nieduża jednostka ma 118 metrów długości i 6500 ton nośności.