Tak twierdzą wolontariusze, którzy jako pierwsi starają się pomóc nowo przybyłym Ukraińcom.
- Wydaje się, że tych przyjeżdżających trochę mniej, jedyne co mogę powiedzieć odnośnie ilości wydanej zupy. Wczoraj mieliśmy 120 litrów o godzinie 10, a o godzinie 16 już nie było tej zupy. Porcja ma 220 ml co oznacza, że ugościliśmy 600 osób - mówi Janiak.
Nie znaczy to jednak, że pomoc wolontariuszy nie jest już potrzebna. Do punktu na dworcu PKP wciąż zgłaszają się Ukraińcy w potrzebie - zarówno Ci nowo przybyli, jak i matki z dziećmi, które znalazły nocleg. Wielu szuka też informacji o pracy.
- Jest zapotrzebowanie z uwagi na rotację. Niektórzy się wypalają w pewnym sensie i wracają do pracy i do swoich obowiązków - mówi Marta, wolontariuszka.
Dzięki tytanicznej pracy wolontariuszy sytuacja na szczecińskim dworcu jest stabilna.
W województwie zachodniopomorskim - jak szacuje wojewoda Zbigniew Bogucki - schronienie znalazło już kilkadziesiąt tysięcy uchodźców z Ukrainy.
„Dwa tygodnie temu wydaliśmy 11 tys. kanapek, dzisiaj wydajemy ok. 2 tys.” - wyjaśnia Jacek Janiak, dyrektor Domu Kultury Słowianin.
- Jest zapotrzebowanie z uwagi na rotację. Niektórzy się wypalają w pewnym sensie i wracają do pracy i do swoich obowiązków - mówi Marta, wolontariuszka.