Mistrzowie kodu mają 30-letnią tradycję w gatunku wyścigów, choć młodsi słuchacze Giermaszu mogą pamiętać głównie DiRTa - znanego kiedyś jako Colin McRae Rally, GRID, F1 czy w najlepszym razie serię TOCA. Ale to właśnie Micro Machines wyróżniło się na tle konkurencji, oferując coś niespotykanego.
Cała zaleta Micro Machines to nie tylko proste sterowanie, mikro samochody i widok z góry, ale przede wszystkim tory. Bo co powiecie na ściganie się po kuchennym stole, omijając przy okazji resztki jedzenia czy sztućce? A może zawody w wannie, pomiędzy bąbelkami i pływającą żółtą kaczką? Biurko z zeszytami, linijkami i kredkami? Brzmi banalnie, ale w tym rozwiązaniu tkwiła potęga tego tytułu.
Wyścigi samochodów-zabawek stały się przebojem początku lat 90. XX wieku, także w Polsce. Przez 15 lat powstało wiele kontynuacji na wszelakie komputery, konsole, w tym także przenośne. Micro Machines robiło tak wielkie wrażenie, że trzeba się było trzymać stołu, dosłownie i w przenośni.