Pierwsze sceny GreedFall, produkcji niewielkiego francuskiego studia Spiders, nie zapowiadają wciągającej rozgrywki. Ot jakieś portowe miasteczko, jakieś frakcje się kłócą, ktoś sprzedaje lewe eliksiry, jakiś chłopak okrętowy zaginął. Takie tam, przyziemne sprawy, które trzeba przed podróżą załatwić siłą, sprytem lub perswazją. Jednak gdy przyjrzeć się bliżej to na ulicach miasteczka Serene leży coś za dużo ciał, płonie jakaś barykada i wszyscy liczą na to, że uda się znaleźć lekarstwo na tajemniczą chorobę znaną jako Malichor. My wybieramy płeć, wygląd i zdolności naszego głównego bohatera i ruszamy w drogę.
Do tego przyziemnego, pełnego przemocy kolonialnego świata dostajemy jeszcze element fantastyki. Naszemu bohaterowi nie jest obca magia i alchemia a na wyspie napotykamy stwory, lokacje i wydarzenia, które nie raz nas mocno zdziwią. Świat jest zaskakująco duży, misji pobocznych zaskakująco wiele a wachlarz zdolności, wyposażenia, stylów walki zaskakująco bogaty.
Od samego początku GreedFall pokazuje nam, że wyborów trzeba będzie dokonywać wielu. Nie tylko dotyczących wyposażenia czy rozwoju zdolności ale i kompanów, z których każdy jest dobry w czymś innym, każdy ma swoją osobowość i z każdym możemy mieć różne relacje. Trochę flirtu i wyjdzie romans, trochę złośliwości i kompan może nas opuścić. Ich wyposażenie to też nasza decyzja. Do tego dochodzi dyplomacja i trudne wybory gdy jedna decyzja narazi nas na niechęć jednej frakcji a zyska przychylność drugiej. Przy czym nikt tu nie jest czysty jak łza. Ciężka sprawa ale jakże mało rozwijana w ostatnich "wielkich" RPG-ach! W GreedFall wracamy do faktycznego "odgrywania roli" i tutaj leży środek ciężkości gry. Owszem, przez to system walki bywa kulejący (choć trzeba mu oddać - zróżnicowany i ciekawy) i grafika, choć na bardzo dobrym poziomie, jednak nie powala na łopatki. Ale za to dostajemy cały wachlarz dobrze napisanych (fantastycznie zagranych głosowo) postaci i wciągającą, pełną niespodzianek fabułę, którą można przejść na wiele sposobów.
Ścieżka dźwiękowa choć nie towarzyszy nam często, gdy już się pojawia jest pewnym oddechem świeżości w świecie soundtracków i nie tylko podkreśla ale momentami wręcz ustawia atmosferę gry. A tej GreedFall nie brakuje. Czuje się pewną powagę, zagrożenie ale i misyjność rozgrywki. Stoimy sobie przy stole do wytwarzania przedmiotów i wszystko jest fajnie ale jednak tajemnicza choroba zżera społeczeństwo, tubylcy są siłą nawracani przez religijnych ekstremistów ale i sami mają za uszami. Naukowcy próbują interweniować ale sami są pełni uprzedzeń. A my mamy jakoś trzymać między nimi równowagę jednocześnie szukając lekarstwa i ratując się z niejednej opresji.
Minusem GreedFall jest to, że momentami widać niewystarczający budżet. Niedoróbki techniczne, niewidzialne "ściany", czy sytuacje bez wyjścia pojawiają się trochę za często. Poziom trudności też bywa słabo wyważony. Nawet "easy" może prowadzić do frustracji w starciach z większymi przeciwnikami. Ale jednak cała gra chodzi bardzo płynnie i przynajmniej na polu "czas oczekiwania" nie ma na co narzekać.
Okazuje się więc, że można stworzyć solidnego RPG-a bez budżetu liczonego w milionach. Owszem, gdzie niegdzie mogłoby być lepiej ale koniec końców dostaliśmy niespodziewanie dobrą produkcję i jeżeli macie ochotę na wciągającą przygodę, tęsknicie za Dragon Age czy Wiedźminem, koniecznie zaopatrzcie się w GreedFall - nie pożałujecie.