Rewolucja. Dani, którym, lub którą sterujemy (sami wybieramy płeć naszej postaci) trafia w jej sam środek. Motyw? Zemsta. Wewnętrzny impuls. Cokolwiek. To nie ma znaczenia, bo ta kwestia, moment, w którym zapada decyzja o dołączeniu do rebeliantów moim zdaniem przedstawiona jest raczej mętnie. To jednak nie ma większego znaczenia, sami możemy sobie tutaj wstawić dlaczego los bananowej republiki Yara jest dla nas ważniejszy, niż wygodne życie w Stanach Zjednoczonych. Może chodzi o śmierć bliskiej osoby? Współczucie? A może zew, który nie pozwala nie odpowiedzieć? Jak wspomniałem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, ale nie przeszkadza to w zabawie. Podobnie jak inne luki fabularne, które się zdarzają. Jest ich trochę, ale - naprawdę próbowałem - jakoś nie umiem się do nich przyczepić. Luk w innych miejscach też jest sporo, ale o tym później. Głównym celem jest obalenie dyktatora. To nasza ścieżka.
To mamy już rewolucję, głównego bohatera, są też drugoplanowe postacie - jedne lepsze, drugie gorsze. Na gorsze nie zważałem, ale warto zwrócić uwagę na Juana Corteza, starego wyjadacza, agenta który jest wręcz kalką takich postaci z produkcji filmowych sprzed 30-tu lat, nieco rubaszny, wulgarny, ale też momentami brutalny, bardzo dobrze zagrany głosowo. Od niego dostajemy pierwszego zwierzęcego towarzysza - krokodyla - choć moim zdaniem to aligator, który jest przeuroczym przyjacielem.
Są też inne zwierzaki, które pomagają nam w misjach, jeśli czytaliście już o Far Cry 6 w internecie, to na pewno widzieliście jamniczka na wózku inwalidzkim. Zresztą fauna jest dość różnorodna, do czego Far Cry zdążył nas już przyzwyczaić: są rekiny, dziki i inne gatunki, na które można oczywiście zapolować. Tak dla rozrywki albo w ramach misji pobocznej. Są też konie, które są teraz jednym z środków komunikacji. Podróż konno jest zrobiona, dość przyzwoicie, choć - o ile miałem na to czas - wolałem przemierzać bezdroża, miasta i dżungle na własnych nogach.
Jest też oczywiście ten główny przeciwnik. Na trailerach postać Antona Castillo była bardzo eksponowana i tu jest małe rozczarowanie, bo o ile ten czarny charakter ma olbrzymi potencjał, o tyle nie został on odpowiednio wykorzystany. Castillo w tych przerywnikach, w których bierzemy bezpośrednio udział jest fascynujący, ale to rzadkie okazje, częściej widzimy go, kiedy miga na plakatach, obijają nam się o uszy jego przemówienia czy inne występy. To trochę mało. Twórcy pewnie chcieli budować napięcie, ale kiedy już je zbudowali - nie było wybuchu.
Jestem też rozczarowany wrogimi żołnierzami. Jest ich dużo, są różne rodzaje, ale czasem wykazują się inteligencją prześcieradła. Bywa, że biegają w kółko, nagle zawracają, nie strzelają, kiedy powinni, poruszają się chaotycznie. Za to jednak właściwie każdą misję możemy zrobić na Rambo, plując salwami ognia - dosłownie, bo niekiedy też używamy miotacza, siekając maczetą, rzucając granatami i puszczając krokodyla luzem. Ale można też a'la ninja, nie wzbudzając alarmów i po cichu eliminując kolejnych wojskowych, którzy nawet nie będą wiedzieli co ich trafiło.
Graficznie też jest bez rewolucji, ale lepiej niż dobrze, kolorowo, także filmowo. Taka trochę Kuba z amerykańskich filmów - klimat wyspiarskiego luzu ze starymi samochodami, barami na plaży i cygarami, ale pod tą kotarą kryje się mrok niewolnictwa i brutalność reżimu. Wszystko jednak oczywiście się zmienia w miarę odblokowywania i odwiedzania kolejnych rejonów. Mam zastrzeżenia do niektórych modeli - statków na przykład. To w początkowej części gry, mam wrażenie, że one miały jednak za mało szczegółów i przypominały kartonowe zabawki.
Czy to wszystko już widzieliśmy? W mniejszym lub większym stopniu tak, choć Far Cry 6 wzywa do rewolucji, to sam jej nie oferuje. Oferuje za to naprawdę mnóstwo dobrej, beztroskiej zabawy, niekiedy absurdalnej przy swoich groteskowych wybuchach, niezwykłej i irracjonalnej broni, którą budujemy lub kompletujemy czy postaciach, z których część jest wyrazista i wręcz hipnotyzująca. Jest naprawdę dobrze. Bawiłem się świetnie. Ja i mój krokodyl. Szczególnie polując na rekiny.
Ocena: 8/10