W roku 2052 wystartowała liga antygrawitacyjnych pojazdów F3600, w której ścigały się cztery ekipy posiadające po dwóch pilotów. Zawody odbywały się na sześciu torach, w futurystycznych wersjach Kanady, Stanów Zjednoczonych i Japonii, a jako bonus była też trasa na Marsie. I w sumie tyle fabuły w wyścigach.
Wipeout, prócz kosmicznej wręcz prędkości i dynamiki, wymagał zręczności i skutecznej walki. Porozrzucane na torach power-upy dawały tarczę czy boosta, ale przede wszystkim bronie: miny, rakiety zwykłe i naprowadzane oraz zabójczą falę. Cel dla wszystkich był jeden: dotrzeć do mety na pozycji pierwszej.
Kolejną wyjątkową rzeczą w tej legendarnej grze, była możliwość ścigania się ze znajomym. Wystarczyło połączyć kablem PlayStation Link dwie konsole i można było zaczynać zabawę. W wyścigu startowało wtedy jeszcze sześciu zawodników sterowanych przez komputer, ale przecież nie o to chodzi w multiplayerowej walce.
Jak już wspomnieliśmy, Wipeout to nie tylko pięknie wyglądająca gra i dynamiczne ściganie się na futurystycznych trasach, ale też doskonale dobrana muzyka. W zależności od regionu i platformy, ścieżka dźwiękowa lekko się różniła, ale na wszystkich za większość elektronicznych brzmień odpowiadał CoLD SToRAGE. Jednak najlepszy OST miała europejska wersja z PlayStation, bo w głośnikach można było usłyszeć jeszcze kawałki takich ekip jak Leftfield, The Chemical Brothers i Orbital. Majstersztyk.
Wipeout był startowym tytułem dostępnym na premierę konsoli PlayStation w Europie. Znakomita sprzedaż, wysokie oceny i ogólny zachwyt graczy wpłynął oczywiście na powstanie kolejnych części. W sumie wyszło ich kilkanaście, na różnych platformach, a ostatnią na dużych sprzętach jest Wipeout Omega Collection z 2017 roku, którą oczywiście dla Was recenzowaliśmy.