Metacritic pokazuje, że tytuł wziął serca recenzentów i graczy szturmem, więc kiedy w marcu pojawiła się zapowiedź, że Colossal Order pracuje nad „dwójką”, fani gatunku zaczęli zacierać ręce. Jak się okazało po premierze, Finowie wypuścili grę z możliwościami, których ten gatunek jeszcze nie widział.
W „jedynce” dostępny dla nas obszar obejmował umownie około 33 kilometrów kwadratowych, a po remasterze 92 kilometry kwadratowe. W Cities: Skylines 2 najlepsi urbaniści mogą zarządzać miastem na terenie nawet 159 kilometrów kwadratowych. Dodatkowo gra nie posiada twardego limitu liczby mieszkańców, który może symulować. W pierwszej części tenże limit został ustawiony na 65 tysięcy mieszkańców naszego miasta - dla porównania w Stargardzie mieszka około 67 i pół tysiąca osób. Więc nie jest to mało, ale dopiero w nowej odsłonie wybudujemy sobie megalopolis.
Jak się gra w city buildery - chyba nie muszę tłumaczyć. Stawiamy budynki, myślimy o potrzebnych usługach czy służbach, doprowadzamy media do domów i ogólnie - rozwijamy nasze miejsce. W Cities: Skylines 2 sytuacja jest nieco inna. Kończymy z kompletną piaskownicą, w której stawiamy wszystko jak leci, a twórcy postawili przed nami kolejne cele do osiągnięcia. Jedno trzeba jednak oddać tytułowi - można w naszym mieście umieścić prawie wszystko. Wśród oczywistych opcji znajdziemy, na przykład, uniwersytety specjalistyczne, pola naftowe czy nawet sortownie poczty. Już jest tego dużo, a pamiętajmy, że znając życie, wypuszczenie gry oznacza, że w blokach pewnie jest już jakieś DLC, a społeczność moderska już maniakalnie pracuje nad kolejnymi atrakcjami.
Wiem, że znowu zacznę od truizmu, ale rozgrywka w Cities: Skylines 2 to nie jest kilka, ani nawet kilkanaście godzin, jak to w tym gatunku wygląda. W grze jednak musimy myśleć cały czas, gdyż infrastruktura w danej dzielnicy, zakorkowana droga, brak sklepu w dzielnicy czy nawet pora roku czy dnia może mieć dla nas wielkie konsekwencje. Trzeba cały czas myśleć, jak każda nasza decyzja wpłynie na rozwój miasta w przyszłości.
Jednak nawet najpiękniejsze miasta mają swoje słabsze dzielnice. Tak samo jest z Cities: Skylines 2. Gra jest świetna, ale ma jedną, bardzo wielką wadę. Ta gra potrafi zamulić prawie każdy sprzęt. Wymagania sprzętowe są postawione bardzo wysoko, a sama optymalizacja wydawała się na początku średnio istnieć. To, co trzeba oddać deweloperom to to, że jeszcze podczas naszego ogrywania tytułu przed premierą dostaliśmy kod do poprawionego builda, który jednak dalej potrafił zagarnąć do siebie wszystkie zasoby sprzętu. Rozumiem, że tak wielka symulacja potrzebuje zasobów, ale chyba są granice. Jestem w stanie przeboleć na przykład wprowadzenie limitu mieszkańców naszego miasta za cenę obniżenia tych wymagań. I niestety to musi odbić się na ocenie. Nie wątpię, że powychodzą wszelkiej maści łatki, które tą optymalizację poprawią, ale na ten moment, w moim doświadczeniu czasem walka ze spadającymi klatkami jest po prostu męczarnią. Te problemy czasem są dramatyczne, dlatego 7 na 10, ale jak Colossal Order ogarnie optymalizację, to ocena gry w mojej skali skoczyłaby myślę spokojnie dwa oczka wyżej.
Ocena: 7/10 [ale jak poprawią problemy techniczne, to ocena będzie dużo wyższa]