Wyobraźcie sobie, że podczas słonecznego dnia wsiadacie do najnowszego, pięknego modelu samochodu Ferrari. Te nieopanowane emocje, świadomość styczności z kultową marką, setki koni pod maską, no marzenie każdego faceta i pewnie dużej części kobiet. Wyobraziliście sobie? Dobrze. Teraz wyobraźcie sobie, że pada deszcz, ten piękny czerwony samochód ma porysowany lakier, nie działające światła, rozbitą szybę, drzwi się nie domykają, silnik nie odpala, w baku woda z piaskiem zamiast paliwa, a w kabinie jedzie rybą, gdzie zamiast wygodnego fotela stoi taboret. Tym jest Test Drive Unlimited: Solar Crown. Jedynie kierownica jest na swoim miejscu, bo cała reszta to garażowa podróba kupiona na chińskim Temu, z darmową wysyłką. Ale może zacznę od startu, choć samochód tu nie dojechał.
Jest to trzecia odsłona serii wyścigowej, umiejscowiona w otwartym świecie, która miała zachęcać graczy do podróżowania i ścigania się w różnorodnych seriach. Twórcy doszli do wniosku, że jako że większość świata ma ruch prawostronny, to oni zrobią na odwrót i wybrali Hong Kong, gdzie na rondach jeździ się w lewo. Jeśli ktoś jest kierowcą w Polsce, to ma nawyk trzymania się prawej części jedni i to jest jeden z pierwszych problemów tej gry. Ciężko jest przełamać w sobie coś, co jest wyuczone od lat, na szczęście na drodze rysuje się linia przejazdu, więc trzymając się jej można to jakoś przeboleć. Ale przecież nie o to chodzi.
Muszę jednak oddać, że model jazdy jest przyjemny, zręcznościowy, fajnie robi się poślizgi, czuć też różnicę nawierzchni czy nawet doboru opon. Do tego samochody można mocno zniszczyć, jednak nie na tyle, by jechać pojazdem ze skupu złomu. Sam ich wybór jest całkiem spory, ponad sto modeli od różnorodnych firm. Od zwykłych Audic, Chevroletów, Volkswagenów, klasyki, przez pickupy Forda, SUVy Land Rovera, pojazd buggie, po tańsze sportówki i prawdziwe petardy w postaci hypercarów. Oczywiście to one robią robotę. Chyba każdy chciałby pojeździć takimi potworami jak Aston Martin Vulcan, Koenigsegg Regera, dowlone Lambo, Porsche 911, Ford GT czy Ferrari 812 Superfast. Niestety tu pojawia się gigantyczny problem. By zdobyć jedno dowolne najlepsze auto, trzeba wielogodzinnej orki by uzbierać na niego kasę. Pół biedy jak kosztuje milion-dwa, ale kupienie najlepszego Bugatti to pewnie kilkanaście godzin ścigania się by uzbierać odpowiednią kwotę. Tego nie cierpię w ścigałkach, bo podobnie było w Need for Speed Unbound. Fajna gra, ale grind mi ją obrzydził. Problem w tym, że Test Drive Unlimited: Solar Crown nie jest fajny.
Ścigasz się kilka wyścigów, dostajesz punkty do jednego z kilku rankingów, wbijasz kolejny level i w nagrodę dostajesz... naklejkę. Nie samochód, choćby najtańszy. Naklejkę. Można odkryć kilka ukrytych legendarnych aut, ale to oznacza mozolne poszukiwanie wraków. Nie chciało mi się, choć jazda swobodna była niczego sobie. Albo inna sytuacja. Jedziesz długi wyścig, trwa walka zderzak w zderzak, warunki trudne, walczysz z opanowaniem pojazdu, prowadzisz a linia mety zbliża się, zostało kilka zakrętów. I nagle gra wywala cię do menu głównego z komunikatem "zerwano połączenie z serwerem". Tak to jest, jak gra wymaga ciągłego połączenia do sieci, bycia ciągle online. Bo można ścigać się z innymi graczami, ale co to ma wspólnego z wyścigiem, w którym przeciwnikami są tylko gracze sterowani przez sztuczną inteligencję? Wywaliło mnie wiele razy, więc dobre słowo o tym aspekcie tutaj nie padnie.
Niestety nadal będę narzekał. Bohater w Test Drive Unlimited: Solar Crown jest niemy, choć napotykane postaci w powiedzmy scenariuszu normalnie mówią. To że wyglądają źle, to inna bajka. Cały pomysł organizacji "Solar Crown", która organizuje wyścigi, podziału na grupy kierowców ulicznych i nowobogackich snobów, od zera do bohatera. Dramat. Wspominałem o kiepskiej grafice przerywników, a co Wy na to, że animacje potrafią się haczyć? Albo podczas jazdy źle wyświetlają się cienie? Przy absolutnie pustych miastach - tak, tu nie ma ludzi, same auta - jest to niezrozumiałe. A jest jeszcze lepiej. Co powiecie na znikające samochody? Jest zwykły ruch uliczny, staracie się omijać jadące auta a tu magia, znikają, ot tak, po prostu. Co prawda zdarza się to rzadko, ale chodzi o sam fakt.
Jeśli pierwszy Test Drive Unlimited był grą bardzo dobrą, tak Solar Crown jest całkowicie po przeciwnej stronie. Model jady jest fajny, samochody wyglądają dobrze, muzyka nie przeszkadza, ale cała reszta? Ciężko się było cieszyć różnymi wyścigami, bo tylko czekałem co tym razem się popsuje, czy uda się w ogóle ukończyć zawody. Przewidziane scenariuszem przerywniki filmowe to oczekiwanie na ich koniec, siedziba organizacji pusta i w sumie nie było co tam robić. Fajne było zwiedzanie salonów samochodowych, grzebanie w bebechach w warsztacie, ale to dużo, dużo za mało bym mógł tę grę komukolwiek polecić. Wielki zawód i najgorsza odsłona serii, która powróciła po 13 latach niebytu. Wcale się nie zdziwię, jeśli czwarta część nigdy nie powstanie, a marka Test Drive Unlimited zamiast prezentować się na drogach, wyląduje w motoryzacyjnym muzeum. Omijać, jest wiele innych, znaczcie lepszych ścigałek. ocena 5/10.