Jest to debiut rodzimego studia Inky Dreams, które chyba nie było pewne, które aspekty powinny być dominujące. Widać, że lubią oba gatunki, więc postanowili je połączyć. Oto mamy pilota Waltera, steampunkowe królestwo podbite przez wrogie imperium, tajemniczą moc i tę ostatnią nadzieję, w postaci podniebnych baz stawiających opór najeźdźcy. Teraz usiądźcie, bo ja oniemiałem. Najważniejszą bronią są Lassplanes, czyli... dziewczyny-samoloty. Tak, dobrze słyszycie. Dziewczyny, które są także latającymi maszynami zagłady. Wraz z postępem rozległej i przegadanej fabuły dowiadujemy się co i jak i w sumie ma to jakiś sens. No i nasz dzielny Walter ma zostać pilotem jednej z nich. Tak, wiem jak to brzmi. Alba jest wesoła i łagodna, za to Hannah wojownicza i bardziej dorosła. Moim zadaniem była walka oraz ułożenie relacji z tak różnymi od siebie dziewczynami.
Na całe szczęście twórcy Kamikaze Lassplanes dali wybór graczom i można zagrać w nowelę wizualną, która co jakiś bardzo długi czas pozwala siąść za sterami samolotu i walczyć, ale ogólnie więcej tu gadania niż grania. Drugim trybem jest wspaniały arcade, gdzie wycięta jest cała przegadana otoczka, a dostajemy samo mięso - cały czas latamy i strzelamy. Na potrzeby recenzji skończyłem oba tryby, ale jako osoba nieprzepadająca za nowelkami, trochę się zmęczyłem. Zwłaszcza, że dialogi trwały po kilkanaście minut jak nie więcej. Rozumiem zamysł, że są odbiorcy tego typu gier, ale dla mnie była to droga przez mękę. Zrozumiałbym krótkie dialogi, ale tu jest obyczajowo-romantyczna telenowela. Fabuła opisująca konflikt i całą sytuację, bez tej romansowej otoczki jest całkiem interesująca, więc finalnie przebrnąłem.
Za to samo latanie i strzelanie - poezja. Łatwo nie jest, na szczęście twórcy dają kilka poziomów trudności do wyboru, więc co kto lubi. Samolot widziany jest z boku, leci w prawo, a przeciwnicy pojawiają się dosłownie zewsząd. Podstawa to zbieranie power upów, bez których przejście gry jest chyba niemożliwe. Złapałem się na tym, że skupiałem się bardziej na ich łapaniu - bo jest ich sporo cały czas, niż na celnym strzelaniu do przeciwników. Ale ta metoda się sprawdziła. Można na kilka sekund dostać naprowadzane pociski, drony kamikadze lub wspomagające, wystrzały we wszystkich kierunkach czy podwójną szybkość wypluwania pocisków. Do tego standardowa i bardzo przydatna osłona i zastrzyk energii. Na plus jest to, że ilość życia jest wyrażana w pasku, więc można kontrolować, jak blisko jest zgonu. Częste checkpointy nie zmuszają na szczęście do powtarzania całych sekwencji. No i jest super-strzał, w zależności od wybranej bohaterki wyglądają inaczej, ale sieją totalna destrukcję w szeregach wroga. Pod koniec gry pojawia się jeszcze jedna potężna opcja, ale nie będę Wam wszystkiego zdradzał.
Przeciwników w Kamikaze Lassplanes jest cała masa, są różnorodni, niebezpieczni i nadlatują zewsząd. Zwłaszcza, że czasami większość ekranu jest wypełniona lecącymi w moją stronę pociskami. Bez odpowiednich power upów nie ma szans na przeżycie. Strzelają, wybuchają, walą laserami, przeszkadzają, no nie ma lekko. Od samolotów, przez dziwne pojazdy, wytwory technologii, po walki z bossami, które też do lekkich nie należą. Wszystko jest zrobione tak, że chce się więcej, po zgodnie od razu gra się dalej, do zakończeniu levelu szybko włącza kolejny. A po przejściu gry od razu chciałem rozpocząć ją od nowa. To oznacza, że twórcy przygotowali naprawdę udanego shoot 'em upa. Gdybym miał ocenić tę grę tylko przez ten pryzmat, to dla mnie produkcja bliska ideału.
Ale przecież tak nie jest i te dłużyzny w trybie noweli wizualnej będą mi się śnić po nocach. Muszę tylko wspomnieć po całkowicie szczątkowym dubbingu, składającym się z kilku jęków i okrzyków. Podobnie jak muzyka, której jest dość mało i jest powtarzalna. Przeszkadza na szczęście tylko w trybie opowieści. Do tego mamy opcję odblokowania drugiej postaci, galerię czy osiem zakończeń, w zależności od wyborów dokonywanych podczas obyczajowo-romansowej części gry.
Jak na debiut, polskie studio Inky Dreams nie ma się czego wstydzić. Ładna grafika, wciągająca lub przeciągająca się rozgrywka, genialna strzelanina i przegadana wizualna nowela, ale przypominam, nie jestem ich fanem. Wyszła z tego naprawdę dobra gra z fantastycznym trybem arcade. Mógłby być on - i tylko on! - trochę dłuższy, ale i tak jest intensywnie i widowiskowo. Bawiłem się naprawdę dobrze, więc dam 8/10.