The Alters rzuca nas na pewną nieprzyjazną nam planetę. Jesteśmy budowniczym, Janem Dolskim. Podczas lądowania kapsuły niestety coś idzie nie tak i z naszej załogi nie zostaje nikt, poza nami. Łączność z Ziemią jest taka sobie, zasoby ograniczone. I w takiej scenerii musimy żyć, rozwijać bazę i dożyć tego, aż ktoś nas z powrotem zabierze na Ziemię. W pewnym momencie jednak umiejętności naszego budowniczego zaczynają być niewystarczające.
I w tym momencie do gry wchodzą tytułowi Alterzy. Dolski dowiaduje się, że za pomocą komputera kwantowego i jednego z surowców może stworzyć alternatywną wersję siebie, która będzie miała nieco inne umiejętności. Nie będę tutaj spojlował wam, jak to osadzone jest fabularnie, bo ten zabieg trzeba chyba przeżyć samemu, bo jest świetny. Z punktu widzenia mechaniki to jednak nie jest tak proste, jak stworzenie drugiego Dolskiego i wysłanie go do roboty. Musimy zarządzać pracą naszych Alterów, dbać o ich samopoczucie i relacje. Z czasem robi się to trudniejsze, zwłaszcza, jak na naszej bazie robi się tłoczno.
Coś, o czym trzeba powiedzieć, to to, jak ta gra wygląda. Od pierwszych chwil przedstawione środowisko robi przeogromne wrażenie. Przez pierwsze kilka minut siedziałem z rozdziawioną szczęką. Z jednej strony surowa atmosfera planety, na której wegetacji raczej nie uświadczymy, a poza skalą szarości mamy niewiele kolorów, z reguły przebijające się w rudach surowców. Z drugiej strony sterylna, a przyjazna baza, która jest naszym schronieniem przed złem tej planety. Wszystko zebrane w jeden tytuł piorunuje swoim wyglądem.
Ekipa z 11 bit studios ostatnio się po prostu nie myli. Po słynnym już This War of Mine i świetnie przyjętym Frostpunku, oraz nagradzanym Frostpunku 2, dostajemy kolejne dzieło w postaci The Alters. A w międzyczasie wydali, między innymi, The Invincible od Starward Industries czy The Thaumaturge spod klawiatur Fool’s Theory. Jeżeli mogę to oceniać – bardzo, bardzo dobra seria tytułów z ich metką.
Ciężko podsumować The Alters. Niby na papierze to jakaś tam eksploracja z rozbudowywaniem bazy. Było. Jednak ten pomysł, żeby głównego bohatera duplikować, ale nie do końca duplikować, oraz opakowanie tego wszystkiego w fabularną otoczkę i momentami bardzo trudne wybory – czuję, że to może być tytuł wymieniany jako jeden z kandydatów do wszelkich nagród za grę roku. Nie ma innej opcji – ode mnie dycha.