Mafia: The Old Country to czwarta odsłona serii, a zarazem jej prequelem. Enzo życie spędził niestety w kopalni siarki, jednak pewne wydarzenia niejako zmuszają go do poszukiwania lepszego jutra. Przez przypadek wpada w objęcia przestępczej rodziny Dona Torrisiego, której pozostaje wierny i pnie się po kolejnych szczeblach hierarchii. To tu odnajduje nowych przyjaciół, zakochuje się i marzy o normalnym życiu w Ameryce. Jednak droga do celu usłana jest trupami, zalana przelaną krwią i zasypana łuskami po hurtowo wystrzeliwanej amunicji. Tu nie ma drogi na skróty, nie ma półśrodków, główny bohater jest brutalnym przestępcą, bo w tych okolicznościach po prostu być nim musi.
Mafia: The Old Country odeszła od schematu poprzedniczki i teoretycznie oferuje liniową przygodę. Jednak w pewnych momentach gracz dostaje swobodę zwiedzania całkiem niemałego kawałka Sycylii, dzięki czemu można docenić pracę twórców. Akcja fabularna jest dynamiczna, dzieje się dużo, a ważną rolę odgrywa dymiący na horyzoncie, przebudzony wulkan Etna. Ale właśnie w tych momentach swobody można odkryć uroki Włoch początku XX wieku, pospacerować wąskimi uliczkami miasteczek, jeździć bezdrożami czy wybrać się na konną przejażdżkę po okolicy. Jednak jak mówiłem, to fabuła i akcja odgrywa tu najważniejszą rolę.
Mafijne porachunki, walka o wpływy i pieniądze, układy, sojusze, zdrady, przysięga wierności, radość i smutek, romantyzm i brutalność - tu jest wszystko. Jak już wspomniałem, historia jest prowadzona liniowo, liczne wstawki i rozmowy nakreślają złożoność przestępczego świata. Transporty nielegalnego alkoholu, egzekucje, włamania, kradzieże, wymuszenia, zbieranie haraczu. Tak wygląda codzienność Enzo. Jednak od pewnego momentu staje się on swego rodzaju cynglem. Od otwartej walki, gdzie trup liczony jest dwucyfrowo, po misje skradankowe, ciche likwidacje wrogów czy pojedynki na noże. Misje z jednej strony są różnorodne, ale głównie fabularnie, bo w większości przypadków kończą się duszeniem przeciwników lub karmieniem ich kilogramami ołowiu. Akcja widziana jest zza pleców bohatera, co w tym przypadku jest idealnym rozwiązaniem.
Kilka broni do wyboru, możliwość eliminacji wrogów w otwartych walkach lub po cichu, przekradając się za ich plecami - wszystko zawsze kończy się śmiercią. Są pościgi - po dachach domówi czy nawet konne - ucieczki samochodami z epoki, zasadzki, odbijanie więźniów, napady, szukanie poszlak i dowodów, coroczne wyścigi ulicami miasteczka i podsłuchiwanie rozmów. Ludzie mają tu dużo do powiedzenia. Podkreślę to po raz kolejny, fabuła jest niczym świetny film gangsterski.
Oczywiście standardem jest rozwijanie umiejętności bohatera, perki w postaci korali i amuletów do różańca, szybsze konie, lepsze samochody, ubiory, ale z drugiej strony za wiele tego nie ma. I dobrze, bo to, co otrzymałem, wystarcza w zupełności.
Mafia: Dawne Strony - bo tak tłumaczony jest ten tytuł, to także uczta dla oczu. W ustawieniach konsoli wybrałem jakość i zakochałem się w Sycylii. Wieś zachwyca surowym pięknem, miejskie zaułki pełne są szczegółów, ruiny zapraszają do zwiedzania, winorośle to zwiedzania, a wszystko skąpane w południowym słońcu. Magia Włoch. Wystarczy spacer podczas targu w mieście, powolne rozglądanie się w domach, wizyta w porcie - tu wszystko zachwyca wykonaniem, masą szczegółów. Każdy budynek, przydrożna kapliczka, mnóstwo roślinności, kopalnia siarki, fabryka, willa z ogrodem... no mógłbym tak bez końca. Do tego klimatyczna muzyka, idealnie pasująca do słonecznych Włoch.
Błędów nie miałem, do oprawy nie mam się co przyczepić, jedynie inteligencja przeciwników mogłaby być lepsza. Bo jednak bieganie w stronę Enzo, gdy chował się za rogiem z bronią gotową do strzału, to nie jest najlepszy pomysł. Trochę nie pasowały mi tu granaty, za to rzucanie monetą czy butelkami, by rozproszyć wroga - wyborne. No i pojedynki na noże, mogłyby być bardziej wymagające. Podobnie jak doskonały wątek fabularny, powinien być trochę dłuższy, ale nadrabia to trochę tryb swobodnego przemieszczania się, gdzie można podziwiać Sycylię, robić zdjęcia i szukać znajdziek. Nawet pisząc tę recenzję, tęsknię za światem Mafia: The Old Country, dlatego daję zasłużone 9/10.