Oskarżeni o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenckiego tupolewa do Smoleńska stanęli przed sądem. Wśród pięciu osób, na ławie oskarżonych zasiadł były szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.
Tylko Tomasz Arabski nie pojawił się na rozprawie. - To wyraz jego ignorancji - uważa Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz. - Wykazał brak szacunku dla osób, które zginęły, dla rodzin oraz dla stanowiska, które pełnił.
Z kolei Andrzej Bednarczyk, obrońca Arabskiego uważa, że jego obecność nie była obowiązkowa, bo swoje stanowisko przedstawił pisemnie. - Wnosimy o uniewinnienie, oddalenie wszystkich zarzutów jako - w naszej ocenie - absurdalnych - mówi mec. Bednarczyk.
Według obrony oskarżonych, winnych należy szukać w Kancelarii Prezydenta, a nie Premiera. Z tym nie zgadza się pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy Małgorzata Wypych. - Wszystkie rzeczy dotyczące organizacji, procedur spoczywały na koordynatorze w Kancelarii Premiera Rady Ministrów - mówi mec. Wypych.
Prywatny akt oskarżenia wnieśli bliscy 11 osób, które zginęły w katastrofie tupolewa.
To odpowiedź na decyzję warszawskiej prokuratury, która w 2014 roku umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska.
Kolejne rozprawy zaplanowane są na 27 kwietnia i 13 maja.
Do katastrofy prezydenckiego tupolewa doszło 10 kwietnia 2010. Zginęło 96 osób, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński.
Materiał: TVN24/x-news