Bez większych incydentów przebiegły obchody 87. miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie. Członkowie stowarzyszenia Obywatele RP i inni uczestnicy kontrmanifestacji byli obecni na trasie przemarszu uczestników miesięcznicy, ale nie doszło do zakłócenia pochodu. Obie grupy oddzielały metalowe barierki oraz policjanci.
- Miejmy nadzieję, że wtedy kiedy w tego typu protestach będą brały udział setki tysięcy, a może miliony ludzi, to nawet oszołomieni swoją władzą ludzie pójdą po rozum do głowy i zaczną zastanawiać się nieco głębiej nad swoją odpowiedzialnością wobec ojczyzny i wobec kilkudziesięciu milionów rodaków - mówił Cimoszewicz.
Z kolei prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w trakcie swojego przemówienia przed Pałacem Prezydenckim powiedział, że comiesięczne marsze będą kontynuowane.
- Będziemy kontynuowali swój marsz aż do momentu, kiedy tu, niedaleko stąd, staną pomniki. Stanie pomnik prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego i pomnik upamiętniający wszystkich, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej - mówił prezes PiS.
W trakcie miesięcznicy nie doszło do żadnej blokady. Uczestnicy kontrmanifestacji wykrzykiwali za to rozmaite hasła, na przykład "Lech Wałęsa" czy "Konstytucja".
Do katastrofy smoleńskiej doszło 10 kwietnia 2010 roku. Rządowy samolot Tu-154 rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, przedstawiciele władz państwowych oraz członkowie Rodzin Katyńskich. Polska delegacja była w drodze na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.