Premier Mateusz Morawiecki przybył do Brukseli, gdzie w piątek będzie reprezentował Polskę na nieformalnym szczycie unijnym. Jeszcze w czwartek wieczorem szef polskiego rządu - na zaproszenie premiera Belgii - weźmie udział w kolacji wraz z przywódcami dziewięciu innych europejskich państw. Piątkowy szczyt będzie poświęcony przyszłemu budżetowi Wspólnoty oraz zmianom w instytucjach europejskich.
Według Belgów, to właśnie budżet Unii po 2020 roku będzie jednym z głównych tematów kolacji. Wieloletnie Ramy Finansowe są od pewnego czasu przedmiotem konsultacji prowadzonych między europejskimi rządami. Oficjalnie, negocjacje w tej sprawie rozpoczną się z chwilą opublikowania przez Komisję Europejską projektu budżetu, co ma nastąpić 2 maja.
- Komisja Europejska wyciągnie wnioski z tonu dyskusji między szefami rządów. Taki jest sens tego spotkania, aby Komisja usłyszała bardziej bezpośrednio, także w interakcji z poszczególnymi szefami rządów, stanowiska poszczególnych państw. Jesteśmy dziś daleko od etapu decyzji - powiedział dziennikarzom wiceszef MSZ Konrad Szymański.
Sekretarz stanu do spraw europejskich dodał, że Polska jest gotowa do rozmowy o zwiększeniu składki do budżetu, ale musi to być poprzedzone kompromisem dotyczącym nowych obszarów, które miałyby być finansowane z unijnej kasy.
Wiceminister dodał, że w trakcie dyskusji unijnych przywódców może paść również kwestia warunkowości przydzielania środków europejskich. Według jednego z unijnych urzędników zaangażowanego w przygotowanie piątkowego szczytu, "znacząca" liczba krajów opowiada się za powiązaniem wypłaty europejskich funduszy z praworządnością. - Widzimy wyraźny problem, w jaki sposób ma być mierzony stopień realizacji tych wartości, takich jak demokracja czy praworządność - powiedział Konrad Szymański dodając, że Polska chce dowiedzieć się, w jaki sposób przestrzeganie tych zasad miałoby być oceniane i kto miałby się tym zajmować.
W piątek unijni przywódcy omówią też proces wyborczy w instytucjach europejskich. Polska sprzeciwia się transnarodowym listom do Parlamentu Europejskiego. W kwestii obsadzania najwyższych stanowisk unijnych Warszawa opowiada się za kompromisem między instytucjami tak, aby nie łamać zapisów traktatowych. Według nich, przewodniczący Komisji Europejskiej jest mianowany większością kwalifikowaną przez Radę Europejską, która uwzględnia też wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jednak przy nominacji Jean-Claude'a Junckera na to stanowisko w 2014 roku zastosowano nieopisaną w traktacie procedurę "głównych kandydatów". Polega ona na tym, że startujące w wyborach do PE partie europejskie wskazują swoich kandydatów do objęcia funkcji szefa Komisji. Jean-Claude Juncker jest przedstawicielem Europejskiej Partii Ludowej, która ma najwięcej mandatów w europarlamencie.