Z obserwacji z bazy wynika, że noc z soboty na niedzielę Denis Urubko spędził na wysokości około sześciu tysięcy metrów, a w niedzielę dotarł wyżej, do obozu trzeciego na wysokości 7200 metrów. W poniedziałek prawdopodobnie ruszy na szczyt.

- Nie mogliśmy powstrzymać Denisa - mówi kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. - No bo jak? Jak ktoś wychodzi z bazy niezauważony...

Denis Urubko nie kontaktuje się z bazą. Nie wiadomo nawet czy ma ze sobą radiotelefon. Według prognoz, okno pogodowe będzie krótkie i potrwa jedynie do poniedziałku. - Musiałby zrobić to w poniedziałek, a to nie będzie proste. Daję mu jakieś 5-10 procent, bo to różnie bywa, na przykład pogoda może się uspokoić - mówi Wielicki.

W górze nie ma zbyt dobrze wyposażonych obozów. Dodatkowo Denis Urubko częściowo będzie musiał wspinać się po starych linach poręczowych. W niedzielę do wyższych obozów wyszły dwa zespoły, które mają asekurować jego próbę.

Według zasad, które przyjął himalaista, zima w górach wysokich trwa od początku grudnia do końca lutego, stąd samotna próba przed końcem tego miesiąca.

44-letni Denis Urubko miał obywatelstwo radzieckie, a następnie kazachskie. Od 2013 ma obywatelstwo rosyjskie i od 2015 polskie. Od wielu lat mieszka we Włoszech. Do udziału w narodowej wyprawie na K2 został zaproszony przez Krzysztofa Wielickiego.

Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 rozpoczęła się pod koniec ubiegłego roku. K2, mierzący 8611 metrów, jest drugim co do wysokości szczytem na świecie i ostatnim niezdobytym zimą. Polacy wejściem na jego wierzchołek chcą zakończyć historię zimowej eksploracji Himalajów i Karakorum.