Parlament Europejski wszczął przeciwko Węgrom procedurę o łamanie praworządności z artykułu 7. unijnego traktatu. Pod koniec ubiegłego roku taką sama procedurę przeciwko Polsce rozpoczęła Komisja Europejska.
To było ostatnie orędzie Jean-Claude Junckera. Apelował w nim o jedność Unii, wzmocnienie wspólnoty i większą solidarność. Mówił też o konieczności przestrzegania państwa prawa.
- Komisja będzie odpierać ataki na praworządność. Artykuł 7. musi być stosowany zawsze, gdy państwo prawa jest zagrożone - powiedział.
Przemówienie szefa Komisji zostało przyćmione przez decyzję Parlamentu Europejskiego, który kilka godzin po wygłoszonym orędziu rozpoczął procedurę przeciwko Węgrom zw. z artykułem 7.
Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali przeciwko.
- Czarna środa w parlamencie. To było tak naprawdę głosowanie przeciwko narodowi węgierskiemu - oceniła Jadwiga Wiśniewska.
Europosłowie Platformy Obywatelskiej byli za uruchomieniem art. 7.
- Zły dzień dla rządu, który nadużywa władzy - argumentował Janusz Lewandowski.
Teraz Węgry idą śladem Polski; zarzutami dotyczącymi łamania praworządności zajmą się unijne rządy. Na końcu całej procedury są unijne sankcje. Ale do ich nałożenia potrzebna jest jednomyślność.
Środowe głosowanie i decyzję o uruchomieniu artykułu 7. podważają węgierscy europosłowie z grupy chadeków. Według nich jest ono nieważne. Chodzi o sposób liczenia głosów, bo zostały wykluczone głosy wstrzymujące się. Gdyby jest uwzględniono nie byłoby większości dwóch trzech niezbędnej do uruchomienia całej procedury.