Pierwszy dzień egzaminu gimnazjalnego, poza trzema szkołami, odbywa się bez zakłóceń - poinformowała minister edukacji narodowej Anna Zalewska.
Egzaminy gimnazjalne rozpoczęły się bez zakłóceń. Poinformowała o tym minister edukacji Anna Zalewska. - Za nami pierwsza część dzisiejszego egzaminu, odbyły się egzaminy z historii i wiedzy o społeczeństwie. W całej Polsce tylko w trzech szkołach doszło do nieprzewidzianych sytuacji - mówiła Anna Zalewska. W pozostałych placówkach egzaminy mimo strajku rozpoczęły się bez zakłóceń. Minister podziękowała dyrektorom szkół i wszystkim, którzy ich wsparli. - To ich wielka odpowiedzialność i wielki egzamin, który dzisiaj zdają - podkreśliła.
Dzięki osobom z uprawnieniami pedagogicznymi, które zastąpiły strajkujących nauczycieli, pierwsza część egzaminu gimnazjalnego przebiegła zgodnie z harmonogramem. Ich wejście w skład zespołów nadzorujących było możliwe dzięki rozporządzeniu szefowej resortu edukacji. Anna Zalewska poinformowała, że 5 tysięcy osób z uprawnieniami pedagogicznymi zgłosiło gotowość wsparcia komisji egzaminacyjnych. Egzamin z historii odbył się we wszystkich szkołach oprócz trzech, egzamin z języka polskiego odbywa się we wszystkich szkołach z wyjątkiem jednej.
Dalsze informacje MEN przedstawi na konferencji prasowej po godzinie 14, kiedy zakończą się dzisiejsze egzaminy. Minister edukacji zapewniła, że Centralna Komisja Egzaminacyjna jest gotowa na przeprowadzenie egzaminów w kolejnych dniach tak, jak było to zaplanowane.
Anna Zalewska, pytana, czy strajkującym nauczycielom należy się wynagrodzenie, odpowiedziała, że zgodnie z opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej zapłata za czas strajku strajkującym się nie należy.
Do egzaminu w całym kraju przystąpiło w sumie 350 tysięcy uczniów w ponad 7 tysiącach szkół. O 11 rozpoczął się test z języka polskiego.
Minister edukacji narodowej wyraziła nadzieję, że oświatowi związkowcy usiądą do zaproponowanego przez premiera "okrągłego stołu" w sprawie podwyżek dla nauczycieli. Zapewniła, że rządowi zależy na zwiększaniu pensji nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych odrzuciły rządowe propozycje porozumienia i w poniedziałek rozpoczęły bezterminowy strajk w szkołach i przedszkolach w wielu miejscach w kraju. Porozumienie zawarła oświatowa "Solidarność".
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował we wtorek o zawieszenie strajku w szkołach na czas egzaminów gimnazjalnych. Zaproponował też debatę na temat oświaty w formule okrągłego stołu. W "okrągłym stole" mieliby wziąć udział, oprócz związkowców, nauczyciele, pedagodzy, wychowawcy i rodzice. Premier powiedział, że jest gotowy przewodniczyć rozmowom dotyczącym naprawy systemu oświaty. Mateusz Morawiecki przypomniał, że jego rząd od początku rozmów ze stroną związkową przedstawiał kolejne propozycje podwyżek dla nauczycieli. Podkreślił, że od 2017 roku w sumie nauczyciele dostali podwyżki w wysokości 1136 złotych. - Stan finansów publicznych nie pozwala na żadne dodatkowe ustępstwa - mówił Mateusz Morawiecki. Dodał, że rząd zaproponował nauczycielom nową formułę, dzięki której pedagog, który więcej czasu spędzi przy tablicy, będzie mógł zarabiać lepsze pieniądze w ciągu 2,5-3 lat.
Trzy dni temu rząd podpisał porozumienie z "Solidarnością" oświatową, składa się ono z pięciu punktów. Zakłada podwyżkę, skrócenie ścieżki awansu zawodowego, ustalenie minimalnego dodatku za wychowawstwo na poziomie 300 złotych, dodatkowe świadczenie dla stażystów w wysokości 1000 złotych i zmniejszenie biurokracji. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych domagają się 30-procentowej podwyżki wynagrodzeń w tym roku. Beata Szydło wezwała przedstawicieli obu związków do zaakceptowania propozycji, które już przyjęła oświatowa "Solidarność". Zdaniem wicepremier propozycje rządu wychodzą naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli.