W Brześciu na zachodniej Białorusi zaczęto, pod naciskiem protestujących, wypuszczać na wolność zatrzymanych w ubiegłym tygodniu demonstrantów. Do godziny piątej rano wypuszczono 178 osób.
W Brześciu w pierwszych dniach powyborczych protestów doszło do gwałtownych starć demonstrantów z milicyjnym OMON-em.
Funkcjonariusze użyli broni palnej żeby powstrzymać protestujących. W niedzielę w mieście na wiecu - według niezależnych mediów - zebrało się około 30 tysięcy ludzi, czyli 10 procent mieszkańców miasta. Ze zgromadzonymi rozpoczęły dialog miejscowe władze. Jednym z żądań było uwolnienie zatrzymanych. Władze zgodziły się wypuścić wszystkich, którzy nie popełnili przestępstw. W efekcie przez całą noc wypuszczano ludzi. Wolność odzyskali nawet niektórzy z tych, którzy byli już skazani na karę aresztu.
Jak informuje portal internetowy "TUT.by" w niedzielę w Brześciu porządek w trakcie manifestacji zapewniali byli żołnierze wojsk desantowych. Na apel byłego dowódcy Walerego Sachaszczyka około 70 byłych komandosów pilnowało, aby nie doszło do prowokacji podczas wiecu.
Funkcjonariusze użyli broni palnej żeby powstrzymać protestujących. W niedzielę w mieście na wiecu - według niezależnych mediów - zebrało się około 30 tysięcy ludzi, czyli 10 procent mieszkańców miasta. Ze zgromadzonymi rozpoczęły dialog miejscowe władze. Jednym z żądań było uwolnienie zatrzymanych. Władze zgodziły się wypuścić wszystkich, którzy nie popełnili przestępstw. W efekcie przez całą noc wypuszczano ludzi. Wolność odzyskali nawet niektórzy z tych, którzy byli już skazani na karę aresztu.
Jak informuje portal internetowy "TUT.by" w niedzielę w Brześciu porządek w trakcie manifestacji zapewniali byli żołnierze wojsk desantowych. Na apel byłego dowódcy Walerego Sachaszczyka około 70 byłych komandosów pilnowało, aby nie doszło do prowokacji podczas wiecu.