Minister zdrowia zlecił szczegółową kontrolę Narodowego Funduszu Zdrowia w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Sprawdzona będzie zasadność szczepień osób spoza ustalonych grup.
Chodzi o szczepienia na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, gdzie m.in. zaszczepiła się aktorka Krystyna Janda i polityk Leszek Miller. Poza kolejnością - jeśli zostają niewykorzystane szczepionki - mogą być szczepieni pacjenci szpitala węzłowego lub członkowie rodzin lekarzy. Jest to wyjątek, na który zgodził się w ostatnich dniach rząd na prośbę Naczelnej Rady Lekarskiej.
Minister zdrowia Adam Niedzielski wyraził kategoryczny brak akceptacji dla sytuacji, w których szczepienia są wykonywane niezgodne z ustalonymi regułami i przeznaczane dla osób spoza ustalonego klucza. Minister powiedział na konferencji prasowej, że szczepienia to dobro wspólne i dlatego powinny być traktowane ze szczególną troską i uwagą.
- Z poszanowaniem tych reguł, które sobie zdefiniowaliśmy. Jesteśmy w środku pandemii i bronią, którą mamy, musimy rozporządzać, w sposób jak najbardziej rozsądny i racjonalny. To, co się zdarzyło, jest przez nas absolutnie nieakceptowane i myślę, że ponieważ sprawę traktujemy bardzo poważnie, opinii publicznej należą się wyjaśnienia - powiedział Niedzielski.
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk powiedział, że w szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego mogło dojść do nadużycia podczas szczepień.
Wyjaśnienie całej sprawy, gdy rozpoczęła się dyskusja w mediach społecznościowych dotycząca szczepienia znanej aktorki i polityka, polecił premier Mateusz Morawiecki.