Są różnice zdań wśród unijnych krajów w sprawie zaostrzenia sankcji wobec Rosji w związku z aresztowaniem Aleksieja Nawalnego, brutalnym rozpędzeniem sobotnich demonstracji w jego obronie i masowymi zatrzymaniami. Potwierdziły to wypowiedzi ministrów spraw zagranicznych przed rozpoczęciem narady w Brukseli.
Nie od dziś w sprawach zagranicznych, zwłaszcza w kontekście relacji z Rosją, Unia dzieli się na dwa obozy - jastrzębi i gołębi. Polska zawsze była w tej pierwszej grupie i teraz również opowiada się za zdecydowaną reakcją Unii.
W podobnym tonie wypowiadał się też w poniedziałek minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis.
- Unia Europejska musi wysłać jasny i zdecydowany sygnał, że to co dzieje się w Rosji jest niedopuszczalne i nie będzie tolerowane. Musimy użyć reżimu sankcyjnego za łamanie praw człowieka - powiedział szef litewskiego MSZ-tu.
Innego zdania był minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn, który powiedział, że Unia powinna rozmawiać o współpracy z Rosją, a nie o sankcjach i że uwolnienie Aleksieja Nawalnego byłoby dobrym punktem wyjścia do poprawy kontaktów.
Szef unijnej dyplomacji wypowiadał się bardzo ogólnie na temat sobotnich wydarzeń w Rosji.
- Ta fala zatrzymań bardzo nas niepokoi, podobnie jak zatrzymanie pana Nawalnego - skomentował Josep Borrell.
Mimo to szef unijnej dyplomacji nadal planuje swoją wizytę w Rosji w przyszłym miesiącu i ta sprawa ma się w poniedziałek pojawić podczas narady ministerialnej. Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka informowała w ubiegłym tygodniu, że Polska wraz z krajami bałtyckimi - Litwą, Łotwą i Estonią zgłosiła zastrzeżenia wobec tej wizyty. Cztery państwa uważają, że to nie jest dobry moment na tego typu podróże i że wizyta zostanie wykorzystana w celach propagandowych. Jeden z polskich dyplomatów powiedział, że planowana wizyta jest wbrew logice i że najpierw unijne kraje powinny przeprowadzić pogłębioną dyskusję dotyczącą relacji z Rosją.
W sobotę Stałe Przedstawicielstwo Polski przy Unii Europejskiej przestrzegło przed jakimikolwiek wizytami w Rosji i zamieściło na Twitterze krótki film przedstawiający demonstrację rozpędzaną siłą przez rosyjską policję.
"Uważamy, że w obecnych okolicznościach wizyty unijnych urzędników na wysokim szczeblu w Moskwie wymagają poważnego ponownego rozważenia jeśli nie chcemy wysłać złego sygnału" - głosił wpis Stałego Przedstawicielstwa.
Szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau spotkał się z ministrami spraw zagranicznych krajów bałtyckich jeszcze przed rozpoczęciem unijnej narady, by porozmawiać między innymi o planowanej wizycie Josepa Borrella w Rosji.
W podobnym tonie wypowiadał się też w poniedziałek minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis.
- Unia Europejska musi wysłać jasny i zdecydowany sygnał, że to co dzieje się w Rosji jest niedopuszczalne i nie będzie tolerowane. Musimy użyć reżimu sankcyjnego za łamanie praw człowieka - powiedział szef litewskiego MSZ-tu.
Innego zdania był minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn, który powiedział, że Unia powinna rozmawiać o współpracy z Rosją, a nie o sankcjach i że uwolnienie Aleksieja Nawalnego byłoby dobrym punktem wyjścia do poprawy kontaktów.
Szef unijnej dyplomacji wypowiadał się bardzo ogólnie na temat sobotnich wydarzeń w Rosji.
- Ta fala zatrzymań bardzo nas niepokoi, podobnie jak zatrzymanie pana Nawalnego - skomentował Josep Borrell.
Mimo to szef unijnej dyplomacji nadal planuje swoją wizytę w Rosji w przyszłym miesiącu i ta sprawa ma się w poniedziałek pojawić podczas narady ministerialnej. Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka informowała w ubiegłym tygodniu, że Polska wraz z krajami bałtyckimi - Litwą, Łotwą i Estonią zgłosiła zastrzeżenia wobec tej wizyty. Cztery państwa uważają, że to nie jest dobry moment na tego typu podróże i że wizyta zostanie wykorzystana w celach propagandowych. Jeden z polskich dyplomatów powiedział, że planowana wizyta jest wbrew logice i że najpierw unijne kraje powinny przeprowadzić pogłębioną dyskusję dotyczącą relacji z Rosją.
W sobotę Stałe Przedstawicielstwo Polski przy Unii Europejskiej przestrzegło przed jakimikolwiek wizytami w Rosji i zamieściło na Twitterze krótki film przedstawiający demonstrację rozpędzaną siłą przez rosyjską policję.
"Uważamy, że w obecnych okolicznościach wizyty unijnych urzędników na wysokim szczeblu w Moskwie wymagają poważnego ponownego rozważenia jeśli nie chcemy wysłać złego sygnału" - głosił wpis Stałego Przedstawicielstwa.
Szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau spotkał się z ministrami spraw zagranicznych krajów bałtyckich jeszcze przed rozpoczęciem unijnej narady, by porozmawiać między innymi o planowanej wizycie Josepa Borrella w Rosji.