Co najmniej 120 osób zginęło w powodziach, jakie przechodzą przez Europę Zachodnią. Najgorsza sytuacja panuje w zachodnich Niemczech, ale kataklizm dotknął także Belgię, Holandię, Szwajcarię i Luksemburg.
- Uciekliśmy na wyższe piętro. Woda przybierała tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy niczego zabrać ze sobą. Mój dom śmierdzi olejem, samochód jest zniszczony - opowiada jedna z mieszkanek zniszczonej wioski Schuld.
Wiele miejsc odciętych jest od świata, a w akcji ratunkowej bierze udział półtora tysiąca policjantów, strażaków i ochotników. Wiele osób uznaje się za zaginionych, bo miasta i wioski są także odcięte od telefonów i internetu. W samym tylko dystrykcie Ahrweiler nie ma wieści o losie 1300 osób.
Zarówno niemiecka kanclerz Angela Merkel, jak i inni niemieccy politycy podkreślali, że przyczyną kataklizmu są zmiany klimatyczne.
W Niemczech zginęło dotąd około 100 osób, a w Belgii około 20. Najbliższy wtorek ma być dniem belgijskiej żałoby narodowej.