Nord Stream 2 powołał spółkę-córkę w Niemczech i chce w ten sposób uzyskać zgodę na certyfikację.
Teraz decyzja należy do niemieckiego regulatora, ale później musi ją jeszcze zatwierdzić Komisja Europejska. Bruksela na razie milczy, komentują natomiast niektórzy polscy europosłowie.
Europosłanka Anna Fotyga podkreśliła, że Nord Stream 2 to jeden rurociąg z punktem wejścia w Rosji i wyjścia w Niemczech i że nie ma możliwości przekierowania czy zatrzymania przepływu gazu między nimi. A utworzenie spółki-córki Anna Fotyga nazwała mistyfikacją, której niezależność i odpowiedzialność będzie iluzoryczna. Rodzą się bowiem pytania jak spółka-córka konsorcjum Nord Stream 2, będącego w całości własnością Gazpromu, może ubiegać się o status niezależnego operatora systemu przesyłowego.
A co na to Bruksela? "Na razie Komisja Europejska powstrzyma się od komentarzy w sprawie procedur, czy samych wydarzeń" - powiedział rzecznik Komisji Eric Mamer, pytany przez brukselską korespondentką Polskiego Radia o komentarz.
Zdaniem europosła Jerzego Buzka powołanie nowej spółki powinno oznaczać rozpoczęcie całej procedury certyfikacyjnej od początku, czyli wydłużenie jej o wiele miesięcy. Były premier podkreśla też, że europosłowie będą pilnować czy zapisy znowelizowanej dyrektywy gazowej będą przestrzegane.