Dostarczana przez Niemcy Ukrainie broń odbiega całkowicie od obecnych potrzeb tamtejszego rządu. Lista proponowanego uzbrojenia nie była wcale konsultowana z władzami w Kijowie - donoszą niemieckie media.
Według ustaleń dziennika "Die Welt", szefowa niemieckiego MON Christine Lambrecht nie tylko zignorowała ekspertyzy i oferty zbrojeniowe dla Ukrainy, ale też nie uzgodniła z rządem w Kijowie, jaką broń w obecnej fazie wojny potrzebuje. Do mediów wypłynęło jeszcze kilka innych niewygodnych dla jej resortu informacji.
- Ukraiński rząd otrzymał listę uzbrojenia dopiero w czwartek, tyle że nie od minister obrony, lecz od ministra gospodarki Roberta Habecka - napisał dziennik "Die Welt". Co więcej, resort gospodarki miał przekazać wspomnianą listę dopiero na wyraźną prośbę goszczącego w Berlinie brata mera Kijowa, Władimira Kliczki.
Christine Lambrecht odpiera wszystkie zarzuty. - Rozumiem niecierpliwość Ukraińców, ale każda dostawa musi być rzetelnie przez nas zbadana - broniła się polityk SPD w programie "Maybritt Illner". Eksperci wskazują, że ukraińska armia dostosowuje się w tej chwili do sytuacji na froncie, która wymaga innego uzbrojenia.
- Ukraiński rząd otrzymał listę uzbrojenia dopiero w czwartek, tyle że nie od minister obrony, lecz od ministra gospodarki Roberta Habecka - napisał dziennik "Die Welt". Co więcej, resort gospodarki miał przekazać wspomnianą listę dopiero na wyraźną prośbę goszczącego w Berlinie brata mera Kijowa, Władimira Kliczki.
Christine Lambrecht odpiera wszystkie zarzuty. - Rozumiem niecierpliwość Ukraińców, ale każda dostawa musi być rzetelnie przez nas zbadana - broniła się polityk SPD w programie "Maybritt Illner". Eksperci wskazują, że ukraińska armia dostosowuje się w tej chwili do sytuacji na froncie, która wymaga innego uzbrojenia.