Od dziś do 27 września w okupowanych przez Rosję ukraińskich obwodach mają się odbywać pseudoreferenda dotyczące przyłączenia tych terenów do Rosji. Nielegalna inicjatywa Kremla jest odpowiedzią Rosji na niepowodzenia na froncie. Zdaniem Kijowa działania Moskwy zamykają drogę do dyplomatycznych rozwiązań.
Obwód doniecki, ługański, chersoński i zaporoski - tam Rosjanie, ustami wyznaczonych przez siebie marionetkowych miejscowych władz, zapowiedzieli przeprowadzenie tzw. referendów. Następnie inicjatywę potwierdził Władimir Putin. Rzekome głosowania mają się odbywać zarówno na okupowanych terytoriach, jak i w Rosji. Jednak ani społeczność międzynarodowa, ani tym bardziej Kijów nie uznają legalności działań Rosji.
Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił zapowiedź referendów, jako eskalację sytuacji. Jak mówił, Rosja zna jednoznaczną pozycję Ukrainy co do niemożliwości dyplomatycznego procesu w wypadku jakichkolwiek pseudoreferendów.
"Rosja sama grzebie możliwość rozmów" - dodał ukraiński prezydent.
Pseudoreferenda mające rzekomo usprawiedliwić zajęcie przez Rosję części Ukrainy, zdaniem komentatorów mają bezpośredni związek z ostatnimi wojskowymi porażkami Rosji. Kreml będzie je chciał przedstawić, jako swój sukces, mimo że nie zdobył w całości m.in. obwodu donieckiego.
Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił zapowiedź referendów, jako eskalację sytuacji. Jak mówił, Rosja zna jednoznaczną pozycję Ukrainy co do niemożliwości dyplomatycznego procesu w wypadku jakichkolwiek pseudoreferendów.
"Rosja sama grzebie możliwość rozmów" - dodał ukraiński prezydent.
Pseudoreferenda mające rzekomo usprawiedliwić zajęcie przez Rosję części Ukrainy, zdaniem komentatorów mają bezpośredni związek z ostatnimi wojskowymi porażkami Rosji. Kreml będzie je chciał przedstawić, jako swój sukces, mimo że nie zdobył w całości m.in. obwodu donieckiego.