PO to nie partia wodzowska, listy są układane oddolnie, a na Pomorzu Zachodnim zarząd był jednomyślny - tak na krytykę list Platformy Obywatelskiej odpowiada szef partii w województwie, Stanisław Gawłowski.
Do piątku rady regionalne musiały przedstawić kandydatów do Sejmu i Senatu. W wielu przypadkach, także w Szczecinie i Koszalinie, pierwsze miejsca zajęli ministrowie zdymisjonowani w związku z tzw. "aferą taśmową", a współpracownicy premier Ewy Kopacz zostali zepchnięci na dalsze pozycje.
Publicyści komentują, że w ten sposób lokalni baronowie przeciwstawili się Ewie Kopacz, a ta nie ma realnej siły, by wyrzucić ich z "jedynek".
Według Gawłowskiego, to rzeczywistość wykreowana przez media. - To jest jakaś narracja zbudowana przez dziennikarzy. Nie rozumiem dlaczego ktoś, kto miałby być współpracownikiem, ma być wyżej niż poseł, który przez ostatnie cztery lata bardzo rzetelnie wspiera panią premier - komentuje Gawłowski.
Nagrani politycy powinni zrezygnować ze startu albo oddać "jedynki" - tak uważa wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska z PO. Jak powiedziała w TVN24, władze krajowe najprawdopodobniej zmienią listy tak by "nie było wstydu".
Stanisław Gawłowski nie widzi w tym nic niestosowanego, wręcz przeciwnie, tłumaczy że nielegalnie podsłuchani politycy są ofiarami przestępstwa.
- To jest trochę tak, jakby osobę zgwałconą porównywać do gwałciciela i mówić - jedna i druga jest zamieszana, to się ich pozbądźmy. Mówienie o tym, że to jest dyskwalifikujące oznaczałoby, że 90 procent Polaków to dotyczy, bo chodzą do restauracji.
Szefowa PO - premier Ewa Kopacz - nie skomentowała zamieszania wokół list. O ich ostatecznym kształcie zdecyduje rada krajowa partii, która najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym tygodniu.
Publicyści komentują, że w ten sposób lokalni baronowie przeciwstawili się Ewie Kopacz, a ta nie ma realnej siły, by wyrzucić ich z "jedynek".
Według Gawłowskiego, to rzeczywistość wykreowana przez media. - To jest jakaś narracja zbudowana przez dziennikarzy. Nie rozumiem dlaczego ktoś, kto miałby być współpracownikiem, ma być wyżej niż poseł, który przez ostatnie cztery lata bardzo rzetelnie wspiera panią premier - komentuje Gawłowski.
Nagrani politycy powinni zrezygnować ze startu albo oddać "jedynki" - tak uważa wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska z PO. Jak powiedziała w TVN24, władze krajowe najprawdopodobniej zmienią listy tak by "nie było wstydu".
Stanisław Gawłowski nie widzi w tym nic niestosowanego, wręcz przeciwnie, tłumaczy że nielegalnie podsłuchani politycy są ofiarami przestępstwa.
- To jest trochę tak, jakby osobę zgwałconą porównywać do gwałciciela i mówić - jedna i druga jest zamieszana, to się ich pozbądźmy. Mówienie o tym, że to jest dyskwalifikujące oznaczałoby, że 90 procent Polaków to dotyczy, bo chodzą do restauracji.
Szefowa PO - premier Ewa Kopacz - nie skomentowała zamieszania wokół list. O ich ostatecznym kształcie zdecyduje rada krajowa partii, która najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym tygodniu.
- To jest jakaś narracja zbudowana przez dziennikarzy. Nie rozumiem dlaczego ktoś, kto miałby być współpracownikiem, ma być wyżej niż poseł, który przez ostatnie cztery lata bardzo rzetelnie wspiera panią premier - komentuje Gawłowski.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Gawłowski jest bezczelny. Kurczę - ja też byłem ostatnio w restauracji i ten typ zalicza mnie do aferałów z PEŁO. Panie Gawłowski - ja nie rozmawiałem z prezesem NBP o dodrukowaniu pieniędzy na obietnice wyborcze w zamian za dymisję ministra finansów, więc proszę mnie nie mieszać w wasze PEŁOwsie brudy.
Mam gdzieś czy was nagrano legalnie czy nie - trzeba było się nie szlajać po restauracjach za naszą kasę.
Mam nadzieję antypatyczny typie że na jesieni wyborcy pokarzą ci drzwi i że koledzy nie załatwią ci synekury i zderzysz się wreszcie z szarą rzeczywistością.
ja na aferałów nie będę głosował.
Panie Gawłowski, proszę nie porównywać się do zgwałconego, a tego co nagrywał, nazywać gwałcicielem. Ja też podam na przykładzie, bo tak to widzę, ktoś nagrywa gwałciciela, złodzieja lub bandytę, to co wtedy, tych szubrawców nie można wtedy ścigać? A wydawanie pieniędzy podatnika w restauracji uważam za złodziejstwo, a minister , powinien trzymać mordę w kuble, i sprawy załatwiać w gabinecie.