Polska straciła mistrza świata w boksie. Krzysztof Głowacki nie obronił pasa federacji WBO w wadze junior ciężkiej. Pięściarz z Wałcza jednogłośną decyzją sędziów przegrał na punkty z Ukraińcem Aleksandrem Usykiem podczas sobotniej gali boksu zawodowego w Gdańsku.
- Pod koniec dziewiątej rundy wiedziałem, że przegrywam. Specjalnie opuszczałem ręce, żeby rywal podszedł bliżej i dłużej zadawał ciosy, abym ja mógł gdzieś wstrzelić się z jakimś ciosem, ale niestety nie udało się - mówił po walce "Główka".
Usyk żadnego trudnego momentu w walce nie pamięta. - Werdykt sędziowski jest jednogłośny. Nie dziwi mnie on, bo przygotowywałem się do tego. Po gongu w 12 rundzie wiedziałem, że zwycięstwo należy do mnie - komentował Ukrainiec.
Jego trener - James Ali Bashir - uważa, że Głowacki szukał jednego nokautującego ciosu, a Usyk popisywał się kombinacyjnymi akcjami. - Głowacki był nieskuteczny. Stał szeroko na nogach i pojedynczymi, długimi ciosami chciał trafić mojego zawodnika. Jego uderzenia trafiały jednak w powietrze i to go zmęczyło - komentował trener ukraińskiego boksera. - Aleksandr pięknie punktował, co pozwoliło mu kontrolować prawie wszystkie rundy. Ta gra to boks. Trzeba bić, bić i jeszcze raz bić.
Z kolei trener Polaka Fiodor Łapin mówił po walce, że Usyk nie dał wciągnąć się w otwartą wymianę ciosów, na co liczył sztab. - Cały czas był czujny i bardzo ostrożny. Nie ryzykował. Szybkość rąk, nóg i bardzo dobra obrona pozwoliły mu wygrywać rundy - oceniał.
Dla Głowackiego była to druga obrona tytułu. Tym razem nie udało się. Usyk z kolei zdobył pas mistrza świata w 10 zawodowej walce. Tym samym pobił rekord Evandera Holyfielda, który zrobił to w 12 pojedynku.